Argentyna i Chile
Grudzień 2012
Tym razem wyruszamy do nieco chłodniejszego regionu naszego globu, który zachwyca swoją niepowtarzalną urodą oraz majestatycznymi krajobrazami – do Patagonii. To malowniczy obszar pełen kontrastów, rozciągający się na granicy Argentyny i Chile, gdzie surowość natury harmonijnie współistnieje z unikalnym pięknem. Ten region to prawdziwy raj dla miłośników przyrody i przygód. Znajdziemy tam nie tylko potężne lodowce, ośnieżone szczyty górskie i błękitne jeziora, ale także bogatą florę oraz faunę.
Argentyna
Po wylądowaniu w argentyńskiej stolicy okazuje się, że brakuje bagażu mAT'a. Natychmiast zgłaszamy zagubienie w odpowiednim biurze na lotnisku. Pracownicy zapewniają nas, że jak tylko bagaż się odnajdzie, natychmiast zostanie dostarczony do naszego hotelu. W Buenos Aires właśnie pada deszcz, a mAT ma na sobie jedynie bawełniany pulower. W tym momencie moja Basia postanawia w przyszłości zabierać do bagażu podręcznego lekkie kurtki przeciwdeszczowe oraz rozdzielać podstawowe ubrania i bieliznę między dwa różne ekwipunki, aby w razie podobnej sytuacji nie zostać bez najpotrzebniejszych rzeczy.
Serdecznie witamy w Argentynie
Pierwsze zabudowania przyszłego Buenos Aires zostały wzniesione w 1536 roku pod nazwą Miasto Przenajświętszej Trójcy i Port Maryi Dziewicy Przychylnych Wiatrów. Osada została opuszczona po atakach Indian, jednak po kilku dekadach założona ponownie. 200 lat później miasto stało się stolicą wicekrólestwa La Platy, a po uzyskaniu niepodległości od Hiszpanii oficjalnie zostało stolicą Republiki Argentyny.
Centralny plac de Mayo, mieści się na terenach pierwotnie założonego miasta. W 1810 roku miała na nim miejsce Rewolucja Majowa, która w sześć lat później doprowadziła do niepodległości Argentyny od Hiszpanii.
Plaza de Mayo. Z lewej strony stary ratusz
W pierwszą rocznicę Rewolucji Majowej wzniesiono obelisk Pirámida de Mayo, na którego szczycie ustawiona jest statua wolności
Teatr Narodowy Cervantes'a
Teatr Kolumba
El Obelisco, zwany również Obelisco de Buenos Aires z 1936 roku. Został ustawiony w 400 rocznicę osiedlenia się pierwszych hiszpańskich osadników w Río de la Pata.
Apteka La Estrella była pierwszą w mieście
W Buenos Aires korzystamy z usług kolei podziemnej i oczywiście z przejazdu historycznym wagonem linii A.
Historyczny wagon metra linii A, z 1913 roku
La Boca jest znaną dzielnicą portową. Przyjmuje się, że leży w miejscu, w którym Pedro de Mendoza założył pierwsze zabudowania przyszłego Buenos Aires.
Znajdował się tu niegdyś główny port, ale z powodu płytkiej wody nie mógł przyjmować ciężkich, dalekomorskich statków i został przeniesiony.
Najliczniej odwiedzaną uliczką w La Boca jest El Caminito
El Caminito
Włoscy emigranci osiedlający się w La Boca stworzyli zabudowę typu Conventillos, która nadała dzielnicy charakterystyczny wygląd. Z powodu regularnych powodzi budynki często stawiano na palach. Elewacje kryto odzyskaną z wraków blachą falistą oraz ozdabiano różnokolorowymi lakierami pozostałymi z malowania statków.
Kamienice Conventillos posiadały zazwyczaj dużą ilość małych pomieszczeń zamieszkiwanych przez pojedyncze rodziny oraz wspólną dla wszystkich lokatorów kuchnię i łazienkę.
Typowa stara zabudowa z blachy falistej w La Boca
Pod koniec XIX wieku, wśród afrykańskich niewolników osadzonych na wybrzeżu rzeki Río de la Plata, powstał taniec, który później nazwano argentyńskim tango. Jedną z jego kolebek jest właśnie dzielnica La Boca. Z biegiem czasu Tango tańczone było również przy akompaniamencie zespołów muzycznych w portowych barach i knajpach, a obecnie znane jest na całym świecie. Taniec jest wynikiem połączenia afrykańskiego candombe, hiszpańsko–kubańskiej habanery i argentyńskiej milongi.
Goszcząc w Buenos Aires, nie można przejść obojętnie obok pokazu Piazzolli Tango w Galerii Güemes, w którym biorą udział najlepsi tancerze na świecie. Nigdy wcześniej nie widziałem tanga w tak mistrzowskim wykonaniu. Niektórzy artyści tańcząc wydają się unosić tuż nad parkietem, wcale go nie dotykając. To naprawdę niezapomniane przeżycie.
Jest już wczesny wieczór, a brakujący bagaż do tej pory nie został odnaleziony. Rano mamy przelot do patagońskiej Ushuaia, gdzie mimo panującego lata temperatura wynosi tylko około 10 stopni Celsjusza. Bez odpowiedniego ubrania i butów nie ma sensu opuszczać Buenos Aires.
Aby zdążyć na lot o 4:00 rano, musimy opuścić hotel już o 1:00 w nocy, dlatego zamierzamy jak najszybciej położyć się spać. O 19:00 Moja Basia i ja idziemy na spoczynek, a mAT, zakładając, że lada moment przywiozą brakujący ekwipunek, kładzie się na łóżku w ubraniu i czeka. Co jakiś czas jednak na krótko przysypia.
Dopiero około północy z głębokiego snu wyrywa nas dźwięk telefonu. Recepcja prosi o odebranie odnalezionego bagażu – naprawdę na ostatnią chwilę, ponieważ za godzinę musimy wyruszyć w dalszą drogę. Najważniejsze jednak, że bez przeszkód możemy rozpocząć naszą podróż.
Ushuaia jest najbardziej wysuniętym na południe miastem na świecie, dlatego często nazywa się je potocznie „końcem świata“. Co prawda bardziej na południe znajduje się należąca do Chile osada Puerto Williams, leżąca po drugiej stronie Kanału Beagle, ta jednak według chilijskiego prawa nie posiada praw miejskich (ciudad) tylko uważana jest za wieś (pueblo).
Lot na „koniec świata“
Ushuaia na końcu świata (fin del Mundo)
Wyraz Ushuaia (czytaj Usłaja) pochodzi z języka rdzennych mieszkańców tego regionu, Indian Jaganów (Yámana) i oznacza mniej więcej „zatoka w głębi“ lub „zatoka w tle“.
Osiadły na mieliźnie w 1957 roku statek St. Christopher stał się symbolem miasta i popularnym motywem fotograficznym
O moją odpowiednią podróżną garderobę zadbały wyśmienite projektantki mody – Kacha i Niutella. Oprócz licznych ubrań, toreb i akcesoriów otrzymałem również „Pamiętnik Klocka“. Jest to książeczka, do której moi „niepluszowi“ wpisali już kilka „złotych myśli“, a teraz zbieram w niej stemple z odwiedzanych miejsc.
W budynku Informacji Turystycznej w Ushuaia czekają liczni przyjezdni, którzy pragną mieć w swoim paszporcie pieczątkę z „końca świata“. Ustawiamy się grzecznie w kolejce, a kiedy dochodzimy do biurka, mAT wyjmuje mój pamiętnik i pyta panią, czy mogłaby wbić stempel do tak małej książeczki. Wygląda na lekko zakłopotaną, ponieważ stemple są dosyć duże, a do tej pory nie miała jeszcze okazji obsługiwać nikogo z takim wyjątkowym życzeniem. Kiedy mAT wskazuje na mnie i mówi, że to jest mój pamiętnik, jej oczy błyszczą z zachwytu. Pyta z radością, czy może zrobić mi i mojemu pamiętnikowi zdjęcie. Naturalnie zgadzam się bez oporów. Okazuje się, że nigdy wcześniej nie miała okazji obsługiwać podróżującego niedźwiadka z własnym plecakiem i pamiętnikiem. Po krótkiej sesji zdjęciowej wybiera najmniejszy stempel i ostrożnie wbija go na dwie strony mojej książeczki.
Mój pamiętnik ze stemplem z Ushuaia
Ushuaia leży nad brzegiem Kanału Beagle, u stóp Kordyliery Darwin, która jest najbardziej na południe wysuniętą częścią Andów. Wśród tych szczytów, tuż poza miastem, znajduje się niewielki lodowiec Martial, którego czoło wznosi się około 1000 metrów nad poziomem morza. Lodowiec ten jest najważniejszym źródłem wody pitnej dla Ushuaia oraz popularnym celem wędrówek.
Zbocza gór pokrywa magelański las subpolarny. Te fascynujące drzewa to Bukany (Buki południowe). Ich kora przypomina korę brzozową, ale w negatywie
W drodze na lodowiec Martial
Kolej wąskotorowa Ferrocarril Austral Fueguino jest najdalej na południe położoną linią kolejową na świecie, znaną jako „Pociąg na końcu świata“. Dawniej pełniła rolę kolei dostawczej pomiędzy osadą i portem, a więzieniem, które niegdyś znajdowało się w pobliżu. Obecnie funkcjonuje jako atrakcja turystyczna.
Lokujemy się, możliwe wygodnie na drewnianych ławkach w bardzo ciasnym przedziale i ruszamy w nostalgiczną podróż przez cudowne krajobrazy Ziemi Ognistej. Po drodze pociąg zatrzymuje się dwa razy. Przerwy są na tyle długie, że wystarcza czasu na krótki spacer i kontakt z otaczającą naturą.
„Pociąg na końcu świata“
Park Narodowy Ziemi Ognistej
Zatoka Ensenada w Kanale Beagle jest jednym z najpopularniejszych celów. Znajduje się tutaj uwielbiany przez turystów Urząd Pocztowy „Na końcu świata“, w którym można otrzymać wyjątkową pieczątkę do paszportu lub po ostemplowaniu unikalnym stemplem, wrzucić listy i widokówki do skrzynki pocztowej.
Zatoka Ensenada w Kanale Beagle
Urząd Pocztowy „Na końcu świata“
Kanał Beagle
Miejscowy przewodnik oprowadza nas po okolicy i opowiada niezwykle ciekawe historie o życiu rdzennych mieszkańców tego regionu – Indian Jaganów. Zapoznaje nas także z tutejszą fauną i florą. W tym kolorystycznie monotonnym otoczeniu odkrywamy wyjątkowo barwny akcent – pasożytnicze grzyby znane w języku Jaganów jako Llao-Llao. Ich popularna hiszpańska nazwa to Pan del Indio (indíański chleb). Grzyb ten jest również znany jako „grzyb Darwin'a“.
Na gałęziach drzew tworzą się tzw. galla (narośla, zgubienia), na których z czasem wyrastają kuliste owocniki o białym lub ciemnożółtym zabarwieniu, osiągające nawet do 30 centymetrów średnicy. Llao–Llao były od wieków spożywane przez Indian i nadal są przyrządzane przez niektórych tubylców.
Grzybki Llao–Llao zwane również indiańskim chlebem
W zatoce Lapatia kończą swój bieg droga krajowa numer trzy oraz Droga Panamerykańska, łącząca Alaskę z Ziemią Ognistą. To miejsce jest powszechnie nazywane „końcem świata“.
Zatoka Lapatia. W tle widać górę Cerro Condor
Wybrzeże wyspy Isla Martillo
Stella Australis (Gwiazda Południa) to niewielki statek odbywający rejsy między argentyńską Ushuaia a największym miastem Patagonii – Punta Arenas, położonym w Chile. Podczas kursu przez patagońskie fiordy planowane są wizyty na Przylądku Horn oraz wycieczki po Ziemi Ognistej i w Parku Narodowym Alberto de Agostini.
Stella Australis
W oddali światła chilijskiej osady Puerto Williams
Chile
Wczesnym rankiem u wybrzeży Przylądka Horn panuje typowa dla Patagonii pogoda – deszcz i silny wiatr. Fale osiągają wysokość około pięciu metrów, więc wyjście na ląd jest niemożliwe. Mimo że opłynięcie przylądka nie jest częścią programu, kapitan postanawia zrobić nam niespodziankę i wyrusza w rejs dookoła wyspy. Wody wokół Horn oraz na Cieśninie Drake'a są jednymi z najbardziej niebezpiecznych morskich miejsc na świecie. Gdy tylko statek wypływa na otwarte i wzburzone morze, zaczyna się bardzo silne kołysanie. W barze spadają i tłuką się liczne szklanki oraz kieliszki. Z wielkim trudem przechodzimy do kabiny, w której, leżąc na łóżkach, czekamy, aż Stella ponownie wpłynie na spokojną wodę pomiędzy fiordami.
Przylądek Horn
Na wyspie Navarino, w zatoce Wulaia, przed przybyciem Europejczyków istniała jedna z największych osad Indian Jaganów. Mimo iż pogoda wciąż pozostaje typowo patagońska, decydujemy się na opuszczenie statku. Szlak, wijący się przez skąpany w deszczu las, prowadzi nas do punktu widokowego Mirador Bahia Wulaia. Po drodze dostrzegam liczne tamy i żeremia bobrów, które zostały tu sprowadzone w 1946 roku w celach łowieckich oraz w ramach prób „poprawy“ ubogich w zwierzynę lasów. Ze względu na brak naturalnych wrogów i sprzyjające warunki do życia, z 25 wypuszczonych par liczba ta wzrosła do około miliona, co obecnie stanowi poważne zagrożenie dla całego systemu ekologicznego Ziemi Ognistej.
Przy sprzyjającej aurze z punktu widokowego Mirador Bahia Wulaia rozpościera się wspaniała panorama. My niestety możemy podziwiać tylko ograniczony widok na pobliskie fiordy pogrążone w deszczu.
Widok na zatokę Wulaia
Stella Australis stoi zakotwiczony w zatoce Fitton, w malowniczym fiordzie Agostini. Jest cudowna pogoda – świeci słońce, a jednocześnie panuje przyjemny chłód. To wręcz idealne warunki do opuszczenia pokładu i rozpoczęcia wędrówki po tych niezwykłych, surowych terenach.
Fiord Agostini
Po spacerze wzdłuż kamienistej plaży oraz przez malowniczy, patagoński las, docieramy do czoła majestatycznego lodowca Águila, u stóp którego rozpościera się staw wypełniony krystalicznie czystą wodą.
Plaża w Parku Narodowym Alberto de Agostini
Lodowiec Águila
W lesie czuję się jak w domu
Czoło lodowca Águila
Położona w Cieśninie Magellana Isla Magdalena od 1983 roku jest Parkiem Narodowym. Na wyspie panują dość surowe warunki atmosferyczne. Średnia temperatura powietrza wynosi zaledwie około sześć do osiem stopni Celsjusza, a opady osiągają wyjątkowo wysoką wartość rzędu 4 000 milimetrów rocznie. Na wyspie znajduje się największa kolonia pingwinów w południowym Chile. Pośród wielu innych ptaków morskich, zamieszkuje ją około 60 000 par lęgowych Pingwina magelańskiego.
Cieśnina Magellana
Isla Magdalena od 1983 roku jest Parkiem Narodowym
Mewa południowa
Przed wyjściem na wyspę świeci słońce, więc mAT rezygnuje z założenia spodni sztormowych. Nie bierze jednak pod uwagę, że w Patagonii w ciągu jednej godziny można doświadczyć wszystkich pór roku. Gdy tylko opuszczamy statek, zaczyna padać marznący deszcz i po chwili jego jeansy są zupełnie przemoczone.
Na wyspie obowiązuje specjalny „pingwinowy kodeks“. Odwiedzający mogą poruszać się wyłącznie po wytyczonych ścieżkach. Pingwiny, wędrujące pomiędzy wodą a gniazdem, mają bezwzględne pierwszeństwo podczas przekraczania tych ścieżek, dlatego nie wolno im w żaden sposób utrudniać ich naturalnych spacerów. Zabronione jest także dotykanie lub głaskanie ptaków, przy czym te ciekawskie stworzenia często same podchodzą pod nogi i skubią spodnie, by zbadać przybysza.
Kolonia pingwinów Magelańskich
Sąsiedzka pogawędka
Ostatnia próba przed „Szansą na sukces“
Home Sweet Home
Miejsce, w którym obecnie znajduje się miasto Punta Arenas, pełniło dawniej funkcję obozu karnego. Później rozwinęło się w jeden z dwóch wolnych portów w Chile, który zyskał na znaczeniu dzięki odkryciu złóż węgla kamiennego oraz przeładunkowi owiec sprowadzanych przez Anglików. Obecnie Punta Arenas jest największym miastem w Patagonii i najdalej na południe wysuniętym miastem w Chile.
Część miasta widziana z punktu widokowego Cerro de la Cruz
Palacio Sara Braun to willa jednej z najbogatszych rodzin kolonialnych. Obecnie znajduje się w niej ekskluzywny klub i hotel
Neoklasyczny budynek Władz Regionalnych
Pomnik Hernando de Magellanes na placu centralnym
Pałac Jose Montes Pello zbudowany w stylu włoskiego Neoklasycyzmu. Był rezydencją jednego z pionierów, który dorobił się wielkiej fortuny. Od 1966 znajduje się w nim Urząd Gminny
Mylodony to około czterometrowe leniwce południowoamerykańskie poruszające się niegdyś po ziemi. Te olbrzymie ssaki wyginęły na początku Holocenu, czyli najmłodszej, trwającej współcześnie epoki geologicznej. Po drodze do parku Torres del Paine znajduje się jaskinia, w której odkryto kości i kawałki futra Mylodona, a przy jaskini również ślady pierwszej osady w Patagonii.
Formacja skalna zwana Diabelskim Krzesłem
Cueva del Milodón
Replika Mylodona w jaskini Cueva del Milodón
Wyginiecie olbrzymich leniwców, jak również wielu innych rodzajów zwierząt, jest wynikiem nadmiernych polowań prowadzonych przez ludzi epoki kamiennej. Stwierdzono, że wyjście z jaskini było przez ówczesnych ludzi zamurowane i jak się przypuszcza, roślinożerny Mylodon trzymany był w niej jako rezerwa mięsa.
W gospodarstwie agroturystycznym Los Manantiales, Estancia Dos Elianas serwują nie tylko wyśmienitą baraninę z grilla. Można w nim również przyjrzeć się strzyżeniu owiec oraz podziwiać umiejętności jeździeckie chilijskiego Huaso.
Gospodarz Christian jest prawdziwym Huaso – chilijski odpowiednik kowboja
Antonio pomaga w prowadzeniu gospodarstwa
Moja Basia nawiązuje nowe przyjaźnie
Psia pomoc przy zapędzeniu owiec do „salonu fryzjerskiego“ jest niezastąpiona
Na kruciutko, poproszę
Na łączce pomiędzy zabudowaniami, znajdujemy malutkiego Guanako andyjskiego. Podobno został osierocony i znaleziono go gdzieś na pampie. Nie jestem jednak zupełnie przekonany o prawdziwości tej historii, ponieważ maluch ma wyraźne blizny na obu przednich nóżkach, tak jakby zostały mu nacięte ścięgna lub złapano go we wnyki. Kiedy go odnajdujemy, wydaje się być bardzo niespokojny i ledwo porusza się na swoich cieniutkich raciczkach. Antonio, który właśnie nadchodzi trzymając w rękach wielką butelkę ze smoczkiem wypełnioną mlekiem, oznajmia nam, że maluch jest głodny i stąd takie zachowanie. Po wypiciu sporej porcji mleka maluszek rzeczywiście staje się spokojniejszy i robi się śpiący. Układa się na trawie i zerka w naszą stronę, tak jakby prosił o opowiedzenie mu bajki na dobranoc.
Nie ma problemu maluszku! Podczas gdy Moja Basia głaska go i tuli do snu, ja opowiadam mu przygodę o Wikunii Pauli, która podarowała mi w Peru wspaniałe futerko z wikuniowej wełny. Słucha z wielkim zainteresowaniem spoglądając swoimi olbrzymimi, czarnymi oczami, aż w końcu zmęczenie bierze górę i zasypia. Oddalamy się po cichu, aby go nie zbudzić i przechodzimy do chaty, w której właśnie nakryto do stołu.
Moja Basia usypia małego Guanako
Typowo chilijski posiłek – Asado con cuero
Christian przygotowuje się do pokazu umiejętności jeździeckich
Koń i jeździec są tak zgrani, że stanowią jakby jedno ciało
Park Torres del Paine znany jest z panujących w nim wyjątkowo silnych wiatrów oraz zmiennej, patagońskiej pogody. Mamy szczęście, jest prawie zupełnie bezwietrznie i cudownie słonecznie. Takie warunki zdarzają się tutaj naprawdę rzadko.
Ruta 9
Staw Laguna Larga
Torres del Pain odwiedza około 150 tysięcy turystów rocznie, z czego 60 procent to obcokrajowcy przyjeżdzający z całego świata.
Jezioro Nordenskjöld
Szczyt Paine Grande
Krajobraz parku zdominowany jest przez masyw górski należący do grupy Cordillera del Paine, monumentalnie wznoszący się w patagońskim stepie. Tworzą go trzy wolno stojące, granitowe wieże skalne oraz przepiękne doliny.
Szczyt Cuernos Paine
Łączna powierzchnia wielkich jezior osiąga aż do 90 kilometrów kwadratowych. Wiele spośród nich ma intensywny mleczno–turkusowy kolor, ponieważ woda zawiera drobne materiały skalne wytrącone przez erozję lodowca.
Jezioro Pehoeé
Najbardziej uczęszczanym szlakiem w Parku Narodowym Torres del Paine jest około siedemdziesięciokilometrowa trasa „W“, którą można pokonać w ciągu czterech do sześciu dni. Trasa „W“ uważana jest za jedną z najpiękniejszych w świecie. Innym, popularnym szlakiem jest pętla wokół Cordillera del Paine zwana „O“, zawierająca trasę "W" oraz bardziej odległe i mniej uczęszczane poboczne szlaki. Całkowita długość "O" wynosi około 110 kilometrów.
Torres del Paine posiada kilka różnych systemów ekologicznych. Każdy z nich zawiera, oprócz fascynujących krajobrazów, także bogatą, endemiczną faunę i florę. Park zamieszkuje około 25 gatunków ssaków, miedzy innymi Guanako, Puma czy dzikie konie oraz ponad 115 gatunków ptaków, w tym Kondor wielki.
Guanako andyjskie
W parku znajdują się cztery strefy roślinne: patagońskie stepy z pustynnymi krzewami i kępami trawy, odpornymi na silne wiatry i niepogodę; kosodrzewiny subandyjskie z wiecznie zielonymi krzewami, jak na przykład jadalne Berberysy; magelański las subpolarny w dolinach parku z Bukanami oraz pustynia andyjska z gatunkami odpornymi na surowe warunki atmosferyczne.
Pola Łubinu
Można w nim znaleźć również kolorowe kwiaty. Na przykład zimozielone drzewa Embothrium coccineum, z intensywnie czerwonymi kwiatami, Pantofelnik Darwin'a o soczystych barwach i charakterystycznym kształcie oraz bardzo liczne łubiny. Ponadto zanotowanych jest również siedem gatunków storczykowatych.
Widok na Kordylierę Paine i rzekę Rio Grey
Zatrzymujemy się na obrzeżach Parku Narodowego Torres del Paine, nad rzeką Rio Serrano. Jest wigilia Świąt Bożego Narodzenia i w oczekiwaniu na wieczerzę siadamy w dużych, wygodnych fotelach ustawionych przed obszernym oknem widokowym i podziwiamy wspaniały krajobraz, oświetlony blaskiem zachodzącego słońca.
Torres del Paine przy powoli zachodzącym słońcu
Jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Parku Narodowym Torres del Paine jest malownicze jezioro oraz zasilający je imponujący lodowiec Grey. Aby dotrzeć do punktu widokowego Mirador Lago Grey, najpierw przekraczamy niewielki, wiszący mostek nad rzeką Avutardas, po czym, po krótkim spacerze przez otaczający las, docieramy na piaszczysto-kamienistą łachę, stanowiącą naturalne połączenie z pobliską wyspą.
Wiszący mostek nad rzeką Rio Avutardas
Jezioro Grey
Przy brzegu zbierają się odłamy lodowca i podczas wędrówki w kierunku wyspy doświadczam dosyć „mieszanych emocji“ 😉. Z jednej strony od strony jeziora, gdzie leniwie płyną odłamy lodowe, wieje chłodny, mroźny podmuch, z drugiej zaś – intensywnie przygrzewa słońce. To niezwykłe uczucie, gdy jedna połowa ciała marznie, niemal jakby ktoś otworzył ogromną zamrażarkę, podczas gdy druga poci się z gorąca.
Odłamy lodowe
Niewielki katamaran Grey II podwozi turystów pod czoło lodowca
Punkt widokowy Mirador Lago Grey
Rzeka Rio Avutardas wpływa do odpływu jeziora Grey i łączy się z rzeką Rio Grey
Lodowiec Grey jest jednym z wielu spływów olbrzymiego południowego Lądolodu Patagońskiego
Argentyna
Argentyńskim odpowiednikiem Torres del Paine jest Park Narodowy Los Glaciares, który również należy do najpiękniejszych i najbardziej cenionych obszarów przyrodniczych na świecie. Ponadto, jego unikalne środowisko chroni różnorodność ekosystemów i stanowi jeden z najważniejszych obszarów glacjalnych na świecie.
Jezioro Lago Argentino ma już ponad 15 tysięcy lat i jest największym jeziorem w Argentynie
Lago Argentino zasilane jest w wodę przez liczne lodowce. Miedzy innymi przez największy lodowiec Ameryki Południowej – Upsala oraz przez najpopularniejszy – Perito Moreno
Zajmujący powierzchnię około 258 kilometrów kwadratowych i mający około 30 kilometrów długości lodowiec Perito Moreno, jest najpopularniejszym z wszystkich patagońskich lodowców. Przypuszczalnie z powodu dużej tendencji do spektakularnego cielenia i doskonałej możliwości obserwowania tego procesu z bliska. Na zboczach dochodzącego pod sam lodowiec półwyspu, zbudowano specjalne platformy widokowe, które zabezpieczają widzów przed zmyciem przez powstające przy cieleniu Tsunami. W odróżnieniu od większości innych lodowców w regionie, Perito Moreno nie cofa się i jego masa pozostaje bez większych zmian.
Południowe czoło lodowca Perito Moreno ma szerokość ponad dwa kilometry
Wysokość czoła w tym miejscu wynosi około 60 metrów
Perito Moreno jest jednym spośród 48 lodowców zasilanych przez trzecie, co do wielkości pole lodowe na ziemi – Południowy Lądolód Patagoński w Andach.
Odłam lodowy
Najczęściej występujące cielenia lodowca można zaobserwować na krótkim środkowym odcinku. Wysokość ściany w tym miejscu wynosi od 55 do 77 metrów.
Cielenie lodowca
Z fascynującej Patagonii przenosimy się do tropikalnego regionu Argentyny. Na rzece Rio Iguazú stanowiącej granicę pomiędzy Argentyną i Brazylią znajdują się widowiskowe wodospady – Cataratas del Iguazú. Kaskady składają się z 20 dużych i 255 małych wodospadów rozciągających się na przestrzeni nieomalże trzech kilometrów. Większość z nich ma wysokość około 64 metrów, ale niektóre osiągają aż do 82 metrów. Nazwa pochodzi z indiańskiego języka guarani lub tupi i jest połączeniem „y“ (woda) i „guasu“ (wielka).
Iguazú składają się z 20 dużych i 255 małych wodospadów
W przyległym do wodospadów lesie „napada“ na nas rodzina Ostronosów. Te zuchwałe gałgany przyzwyczajone są do bardzo licznej obecności ludzi i w międzyczasie nauczyły się bezpardonowego żebractwa, a jeśli to nie przynosi skutku, to przy okazji nawet złodziejstwa turystycznych przysmaków.
Rodzina Ostronosów
Wodospady znajdują się zarówno po Argentyńskiej jak i po Brazylijskiej stronie. W obu krajach usytuowane są na terenie Parku Narodowego, który został wpisany na listę UNESCO.
Szerokość rzeki przy wodospadach wynosi około cztery kilometry i mniej więcej w połowie nurtu, woda spada z największej kaskady w kształcie litery U, potocznie zwanej Diabelską Gardzielą.
Diabelska Gardziel ma 150 metrów szerokości i 700 metrów długości. Wysokość z jakiej spada woda w tym miejscu wynosi aż 82 metry, a więc wyżej niż w słynnym wodospadzie Niagara.
Diabelska Gardziel
Począwszy od fascynującego Buenos Aires, przez cudowną Patagonię, „koniec świata“, przylądek Horn oraz cieśninę Drake’a, aż po spektakularne wodospady Iguazú, czekały na nas niezliczone atrakcje i przeżycia, które ubiegały się o tytuł „najwspanialszych“. Nasza podróż jednak jeszcze się nie kończy. Przekraczamy granicę argentyńsko-brazylijską, aby zwiedzić wodospady także z drugiej strony rzeki Iguazú. Następnie udamy się do słonecznego i tętniącego życiem Rio de Janeiro.
Klocek
Przeczytaj ciąg dalszy podroży » Brazylia