Japonia
Marzec 2013
Przed nami imponująca nowoczesnością i filozofią życia Japonia. Kraj zaskakujący swoją odmiennością, pełen niezmiernie ciekawych i zupełnie nam obcych obrzędów i obyczajów. Mimo najwyższego rozwoju technologicznego, Japonia pozostaje silnie przywiązana do swoich tradycji.
Pierwsza wzmianka o osadzie rybackiej w miejscu późniejszego zamku Edo pochodzi z XII wieku. Założyciel dynastii szogunów, Ieyasu Tokugawa, uczynił z Edo centrum swoich dóbr, a następnie faktyczną stolicą kraju. Edo była siedzibą dynastii Tokugawa aż do „Rewolucji Meiji“. Na początku okresu Meiji (w roku 1868) miasto otrzymało nową nazwę Tōkyō (wschodnia stolica) i stało się siedzibą cesarza oraz władz kraju.
Tokio, razem z miastami Kawasaki i Jokohamą, tworzy wspólny kompleks przemysłowy, a z populacją wynoszącą 12 milionów mieszkańców należy do największych miast na świecie.
Kobiety ubrane w tradycyjne stroje
Stare ryksze są popularną atrakcją turystyczną
Dzielnica Asakusa jest jednym z najstarszych obszarów Tokio, a swój dawny charakter zachowała aż do dzisiaj. Niska zabudowa i ulice pełne zabytków sprawiają, że zapominamy na chwilę o pobycie w jednym z najnowocześniejszych miast świata. Przechodząc po jej wąskich uliczkach docieramy do najstarszej i najważniejszej świątyni buddyjskiej w Tokio, pochodzącej z 645 roku Sensō–ji.
Asakusa Kaminarimon. Pierwsza brama wejściowa do świątyni Sensō–ji
Według legendy, trzech rybaków wyłowiło z sieci złoty, pięciocentymetrowy posążek bogini Kannon, która stanowi główną postać w chińskim panteonie buddyjskim i jest czczona w ludowej religii jako bogini miłosierdzia, litości oraz płodności.
W miejscu, gdzie dokonano tego niezwykłego znaleziska, w roku 645 mnich Shōkai wzniósł świątynię. Niestety, została ona wielokrotnie zniszczona – najpierw przez pożar, następnie po odbudowie przez trzęsienie ziemi, a później podczas II wojny światowej. Za każdym razem świątynia była starannie odbudowywana; ostatnia z tych rekonstrukcji miała miejsce w 1958 roku, tym razem z zastosowaniem nowoczesnych technik żelbetonowych.
Miedzy dwiema bramami prowadzącymi do świątyni, znajduje się pasaż handlowy – Nakamise Shopping Street
Pluszaki uwielbiane są na całym świecie
Po przejściu przez pierwszą bramę oraz pasaż, dochodzi się do Hōzōmon, drugiej bramy świątyni Sensō–ji. W obu bramach wiszą wielkie papierowe lampiony, które Moja Basia nazywa pomidorami. Kiedy ma się na myśli papierowy lampion, to ciężko jest sobie wyobrazić, że największy w świątyni Sensō–ji ma 4,5 metra wysokości i waży aż 400 kilogramów!
Hōzōmon. Druga brama do świątyni Sensō–ji
Papierowy lampion („pomidor“)
Przed głównym pawilonem świątyni stoi olbrzymi palnik kadzideł (o–kōro). W obrzędach służących do przekazania intencji oraz samooczyszczenia, połączonych ze snującym się dymem kadzideł, panuje jakiś szczególny metafizyczny nastrój.
Palnik kadzideł
Główny pawilon świątyni Sensō–ji
Przed wejściem do głównego pawilonu ustawiona jest duża, metalowa skrzynia, przykryta od góry sztabkami. Wierni wrzucają do niej monety i klaszczą raz lub dwa razy w dłonie, starając się dźwiękiem wpadającej monety oraz oklasku wzbudzić zainteresowanie duchów, z którymi pragną nawiązać kontakt. Całość przypomina mi trochę spirytualną rozmowę za pośrednictwem dawnego miejskiego automatu telefonicznego, do którego, aby uzyskać połączenie, należało wrzucić monetę.
„Automat telefoniczny“ do połączenia z zaświaty
W pobliżu świątyni Sensō–ji przepływa rzeka Sumida, a na jej drugim brzegu rozpościera się dzielnica Tokio – Sumida. Już z oddali można dostrzec nowoczesne wieżowce oraz jedną z największych atrakcji miasta – imponującą wieżę telewizyjną i widokową Tokio Skytree, mierzącą 634 metry. Nieco bliżej, w zasięgu wzroku, wyłaniają się nowoczesne budynki oraz charakterystyczny, czarny wieżowiec ze złotą figurą – „Asahi Flame“ – umieszczoną na dachu. To siedziba Asahi, najstarszego i najsłynniejszego browaru w Japonii. Sama konstrukcja symbolizuje szklankę, a złota figurka „Asahi Flame“ ma przypominać piankę z piwa. W Tokio żartobliwie nazywa się ją „złotym plemnikiem“ dodając odrobinę humoru do tego ikonicznego elementu miejskiego krajobrazu.
Widok na nowoczesne budynki Tokio Sumida
Budynek dyrekcji Asahi został zaprojektowany przez francuskiego projektanta Philippe Starck'a
Toyoko Inn to sieć hoteli w Azji. Wszędzie wyglądają podobnie: wysokie, nowoczesne budynki z wąskimi korytarzami i małymi pokojami. Nie ma tu zbędnego luksusu, tylko to, co niezbędne. W pokoju jest mało miejsca, dlatego walizkę zazwyczaj trzyma się pod łóżkiem. W Japonii podróżuje się zazwyczaj z minimalnym bagażem, dlatego moja Basia zapakowała nas troje w jedną średnią walizkę na całą trzytygodniową podróż.
Pomimo praktycznego wyposażenia pokoju hotelowego, znajdujemy w nim jednak niekwestionowany luksus – jest nim nowoczesna toaleta.
Miska sedesowa przypomina prawdziwy komputer, z całym szeregiem przycisków tworzy małe centrum dowodzenia. I tak: można włączyć muzykę, jeśli posiedzenie miałoby przebiegać głośno i zakłócać spokój pozostałym mieszkańcom pokoiku, można skorzystać z opcji podmywania po udanym skorzystaniu z toalety, regulując strumień, kąt padania, kierunek oraz temperaturę wody.
W każdym hotelu w Japonii goście otrzymują kapcie oraz pidżamę do spania. Właściwie jest to koszula nocna zapinana z przodu. Takie koszule znajdują się przy recepcji, wyprane i elegancko poukładane w szklanej gablotce z oświetleniem ultrafioletowym, które działa dezynfekująco. Problem stanowią jednak rozmiary, które przystosowane są z zasady do przeciętnego Japończyka. Również przybory do golenia, pastę oraz szczoteczkę do zębów można otrzymać w recepcji.
W hotelu znajdują się tylko dwie ciasne windy, których pojemność w najlepszym przypadku wystarcza dla pięciu do sześciu Japończyków lub czterech Europejczyków. Szczególnie rano, gdy wszyscy goście udają się do jadalni, elewatory okazują się mało praktyczne. Zazwyczaj czekamy 15–20 minut, zanim uda nam się zjechać na śniadanie. Jednak teraz czekamy już prawie pół godziny, jesteśmy głodni i coraz bardziej niecierpliwi. Postanawiamy skorzystać ze schodów przeciwpożarowych umiejscowionych na zewnątrz budynku i wejść na śniadanie od ulicy.
Codzienne pożywienie w Japonii znacznie różni się od tego, co przyjmujemy jako zdrowe i smaczne jedzenie. Często są to szybkie dania przygotowywane z półproduktów, z dużą ilością dodatków ulepszających smak. Jedynie w drogich japońskich restauracjach oraz w Ryokan czy Minshuku (tradycyjny japoński hotel) poświęca się czas na przygotowanie posiłków z podstawowych produktów, zgodnie z zasadami tradycyjnej, domowej kuchni. W nowoczesnych hotelach zazwyczaj nie ma kuchni i wszystkie potrawy dostarczane są gotowe i wydawane wśród gości.
Nasze śniadanie codziennie składa się z takiego samego zestawu: gotowa zupka miso, przygotowana na bazie Dashi z proszku, który znacznie różni się od tradycyjnego Dashi, przygotowywanego na prawdziwym wodoroście Kombu oraz płatkach Katsuobushi, czyli suszonego tuńczyka Bonito.
Do zestawu śniadaniowego należy również Onigiri, uformowane z ugotowanego ryżu w trójkątne lub owalne ciasteczko i czasami zawinięte w wodorost Nori. Niekiedy nadziewane jest marynowaną japońską morelą (Umeboshi) lub rybą, a czasem składa się jedynie z ryżu z dodatkiem przypraw i polepszaczy smaku. Onigiri jest jedną z popularniejszych przekąsek w Japonii.
Jako dodatek dołączona jest również biała fasolka z puszki oraz kilka różnych, gotowych sałatek. Sałatka ziemniaczana z majonezem oraz kawa i herbata z ekspresu w papierowych kubkach są każdorazowo.
Chiyoda to prestiżowa i centralna dzielnica Tokio, będąca sercem administracji i polityki. Poza majestatycznym Pałacem Cesarskim, mieści się tutaj siedziba Sądu Najwyższego, rządowe ministerstwa, gabinet premiera oraz gmach parlamentu.
Otemachi Station – centralny dworzec kolejowy w Tokio
Budynki w dzielnicy Chiyoda
Ogród Kokyo Gaien przed Pałacem Cesarskim
W pałacu zamieszkuje nie tylko rodzina cesarska, lecz także liczne rodziny służby. Dostęp do wnętrza pałacu jest możliwy jedynie 2 stycznia oraz w dniu urodzin cesarza, przypadający na 23 grudnia. W związku z tym, pozostaje nam podziwianie budowli z zewnątrz. Zbliżamy się jak najbliżej do Mostu Nijubashi, który stanowi główne wejście do kompleksu pałacowego. Nazwa tego mostu, oznaczająca „podwójny most“, pochodzi od jego charakterystycznego odbicia w tafli wody.
Most Nijubashi i w tle biała wieżyczka Fushimi
Przed pałacem
W okresie panowania Cesarza Meiji teren obecnego Parku Hibiya pełnił funkcję miejsca organizacji parad wojskowych cesarskich sił zbrojnych. Ostatecznie, w roku 1903, otwarto pierwszy w Tokio park w stylu zachodnim, będący miniaturą nowojorskiego Central Park'u. Park Hibiya stanowi niezwykłą oazę wśród wieżowców i centrów handlowych, przyciągając zarówno mieszkańców, jak i pracowników okolicy. Cieszy się również dużym zainteresowaniem ekip filmowych, które regularnie korzystają z jego uroków, realizując tu nowe produkcje telewizyjne.
W parku mieszkają mało płochliwe kruki. Tak piękne i błyszczące, że wyglądają jak odlane z wosku
Chata w Parku Hibiya, znana jako „Felice Garden Hibiya”, została wzniesiona w 1910 roku. Jej architektura nawiązuje do stylu niemieckiego bungalowu, co odzwierciedla popularność zachodnich wzorców w tamtym okresie. Ze względu na architekturę i atmosferę, budynek ten jest często wykorzystywany do ceremonii ślubnych w stylu zachodnim, z dekoracjami i obrzędami nawiązującymi do europejskich tradycji.
Chata z 1910 roku
Na temat japońskiej kolei można by napisać obszerne kompendium pochwał, lecz jeśli miałbym wyrazić to w jednym zdaniu, powiedziałbym: japońska kolej jest prawdziwym fenomenem. Pociągi podmiejskie kursują niezwykle regularnie, co 10 lub 15 minut. Dla obcokrajowców jednym z niewielu utrudnień może być fakt, iż informacje w języku angielskim dostępne są jedynie na wybranych stacjach oraz w niektórych pociągach. Na szczęście, plan sieci kolejowej jest dostępny w dwóch językach: japońskim i angielskim. Każda linia oznaczona jest nie tylko nazwą, lecz także kolorem, co znacznie ułatwia orientację. Wystarczy stanąć na peronie w miejscu wyznaczonym odpowiednim kolorowym korytarzykiem, aby mieć pewność, iż drzwi oczekiwanego pociągu otworzą się w właściwym miejscu, z tolerancją do 10 centymetrów. Podróżni na peronach ustawiają się w kolejce – nikt się nie przepycha ani nie wpycha. Jeśli nie uda się wejść, za dziesięć minut przyjedzie kolejny pociąg. W całym tym procesie panuje pełen szacunek, brak awantur, arogancji czy agresji.
W oczekiwaniu na „zielone“ połączenie
Shibuya stanowi także jedną z bardziej centralnie położonych dzielnic Tokio. To właśnie tutaj znajduje się popularny Chram Meiji (Meiji–jingū), do którego można dotrzeć komfortowo, korzystając z pierwszorzednej japońskiej kolei. W trakcie spaceru do sanktuarium, usytuowanego w rozległym parku, przechodzi się przez szereg majestatycznych torii (bram), wykonanych z cyprysów liczących sobie już 1 700 lat. Najwyższą belkę tych bram zdobią symbole cesarstwa Japonii – stylizowane kwiaty chryzantem. Torii symbolizuje granicę między „światem skończonym“, czyli fizyczną rzeczywistością, a „światem nieskończonym“, będącym domeną kami (bogów).
Chram został zbudowany w 1920 roku i jest poświęcony cesarzowi Meiji, który zakończył sześćsetletnie panowanie szogunów oraz rozpoczął nowoczesną erę w Japonii. Jego śmierć w 1912 roku była wielką stratą dla kraju, a sześciotygodniowa żałoba, trwająca aż do pochówku, sparaliżowała funkcjonowanie całej gospodarki. Chram Meiji został całkowicie zniszczony podczas II wojny światowej, jednak w 1958 roku, dzięki datkom od społeczeństwa w wysokości 600 milionów jenów oraz zaangażowaniu 110 000 ochotników, został wiernie odrestaurowany. Budynki urzekają swoją klasyczną skromnością i harmonią.
Ostatnia Torii przed wejściem do chramu
Podobnie jak w większości spirytualnych miejsc na świecie, również przed wejściem do świętych miejsc w Japonii obowiązuje rytuał obmycia. Najpierw należy umyć ręce, a następnie usta. Woda z chōzuya nie jest przeznaczona do picia, a chochla służąca do jej nabierania nie powinna dotykać ust. Niektórzy nieświadomi turyści piją wodę z chōzuya, co można porównać do picia wody święconej z aspersorium w kościele katolickim.
Moją uwagę przyciągają papierowe, zygzakowate wstęgi Shide, które w religii Shintō pełnią funkcję rytualnego oczyszczenia danego miejsca. Zwykle są mocowane do świętego sznura Shimenawa i wyznaczają granicę między strefą sacrum a profanum.
Wstęgi Shide przymocowywane do świętego sznura Shimenawa
Pielgrzymi przed głównym sanktuarium
Brama główna
Japończycy nie są szczególnie religijni, jednak wielu z nich odwiedza chramy i świątynie, aby na chwilę pomyśleć o ofiarach trzęsień ziemi, tsunami i innych katastrof. Niektórzy przychodzą, aby zmierzyć się z własnymi problemami, takimi jak bezrobocie czy pomoc w zdaniu egzaminów, modląc się o wsparcie. Wszystkie swoje prośby zapisują na karteczkach lub drewnianych tabliczkach, które następnie składają w specjalnie wyznaczonych miejscach.
Mała pielgrzymka zastanawia się, co napisać na swojej karteczce
Najbardziej rozpowszechnionym sposobem składania życzeń i próśb jest zapisywanie ich na drewnianych tabliczkach zwanych Ema, które dostępne są w każdym chramie. Takie Ema wiszą setkami na haczykach w specjalnych stojakach. Gdy brakuje miejsca, są ściągane i ceremonialnie spalane. W ten sposób wszystkie życzenia i prośby wędrują w dymie ku niebu.
Stojak z drewnianymi tabliczkami Ema
Wino ryżowe, powszechnie znane jako „sake“, w języku japońskim nazywa się „nihonshu“ (japoński trunek) lub „seishu“ (przezroczysty napój). Należy zaznaczyć, że nazwa „sake“ odnosi się do ogółu napojów alkoholowych i może obejmować również wódkę, brandy, whisky czy szampana. Z kolei „nihonshu“ to określenie odnoszące się wyłącznie do japońskiego trunku, produkowanego bez procesu destylacji, co sprawia, że bardziej przypomina ono warzenie piwa.
Nihonshu odgrywa istotną rolę w starożytnych wierzeniach Japonii. Dawniej było nazywane „boskim winem“, a zapis jego nazwy w znakach kanji odzwierciedlał tę duchową więź. Chociaż pisownia uległa zmianie, relacja między religią a tym napojem pozostała niezmienna. W świątyniach shintō często można zauważyć kolumny z ułożonych jedna na drugiej beczek nihonshu, które mają znaczenie symboliczne. Do przeprowadzania rytuałów podczas uroczystości potrzebne jest wino ryżowe i dlatego browary regularnie ofiarowują je świątyniom. Darowizny te są zazwyczaj regionalne, choć niektóre duże świątynie, takie jak Meiji–jingū, przyjmują dary z całej Japonii.
Przy przyjmowaniu darowizn istotne jest, aby nie powstała nadwyżka napoju. Dostarczana jest dokładnie taka ilość, jaka będzie później wykorzystana, ponieważ wszelki nadmiar uważa się za „mottainai“ – marnotrawstwo.
Nihonshu to głównie butelkowany napój. Podczas przechowywania w beczkach, płyn z czasem wchłania aromat drewna, co jest uważane za niepożądane. Dlatego wino ryżowe rzadko przechowuje się w beczkach na stałe. Tego rodzaju beczki zamawia się wyłącznie na specjalne uroczystości i festiwale, ponieważ stanowią one piękną dekorację i symbol wyjątkowości.
Beczki ustawiane w świątyniach lub browarach noszą nazwę kazaridaru – beczek dekoracyjnych. Ich ofiarowanie ma wymiar symboliczny, będący wyrazem czci dla bogów i prośby o dobre plony. Natomiast nihonshu używane podczas rytuałów i uroczystości festiwalowych zwykle podaje się w mniejszych ilościach, w butelkach.
Kazaridaru
Ginza to jedna z najbardziej prestiżowych i luksusowych dzielnic Tokio, słynąca z eleganckich butików, ekskluzywnych sklepów oraz wyrafinowanych restauracji. Usytuowana w samym sercu miasta, stanowi popularne miejsce zarówno dla miłośników zakupów, jak i dla tych, którzy pragną zanurzyć się w wyjątkowej atmosferze metropolii.
Jest właśnie pora obiadowa i nasze żołądki domagają się swojego trybutu. W związku z tym wybieramy jeden z lokali gastronomicznych, którego witrynę zdobią plastikowe atrapy prezentowanych potraw i zajmujemy wolny stolik. Najczęściej korzystamy z metody składania zamówienia poprzez pokazanie obsłudze plastikowego wzorca dania, na które mamy ochotę, co stanowi elegancki i bezproblemowy sposób komunikacji.
Ginza
Butiki oraz stoiska z markową odzieżą nie wywołują u nas szczególnego zainteresowania. Zamiast tego, zostajemy oczarowani stoiskami z wykwintnymi słodyczami. Japońskie pralinki przypominają prawdziwe dzieła sztuki, a skromne, artystycznie wykonane ciasteczka oraz słodycze „Nerikiri Wagashi“ przyciągają naszą uwagę nie tylko wyjątkowym smakiem, lecz przede wszystkim zachwycającym wyglądem.
Spotykamy Samana, wędrownego ascetę, poświęcającego się praktykom medytacyjnym. W jednej ręce trzyma niewielką miseczkę, do której przechodnie wrzucają datki. W drugiej trzyma mały dzwoneczek i, poruszając się bardzo drobnymi krokami, mierzącymi długość jego stopy, za każdym razem wydaje pojedynczy ton, uderzając dzwoneczkiem.
Nasz mAT zwykle wrzuca do miseczki drobne datki każdemu napotkanemu Samana. Jednak, jak prawie każdy Europejczyk w Japonii, cokolwiek robi, jest niewłaściwe i nie do końca zgodne z etykietą. Wrzucając jałmużnę, powinien stać prosto i cierpliwie oczekiwać błogosławieństwa. Mało tego, że mAT się kłania – co stawia poczciwego Samana w ogromnym zakłopotaniu – to odchodzi bez błogosławieństwa! Co za wychowanie!
Dopiero po wyjaśnieniu mu właściwego sposobu okazywania wsparcia zachowuje się poprawnie. W międzyczasie zgromadził już tyle błogosławieństw i wypił tak wiele wody ze świętych źródeł, że, jak sam twierdzi, musi być nie tylko błogosławiony, lecz także z pewnością święty. 😂
Wędrujący asceta Samana
W dzielnicy Ueno, na ulicy Ameya–Yokochō, znanej również jako Ameyoko, panuje atmosfera typowego orientalnego bazaru. Po II wojnie światowej mieścił się tu „Pchli Targ“, na którym sprzedawano amerykańskie towary codziennego użytku. Obecnie wzdłuż torów rozciąga się szereg straganów i sklepików, które czynią Ameyoko ulubioną ulicą handlową przeciętnych obywateli.
Ameya–Yokochō
Park Ueno, powstały w 1924 roku dzięki dotacji cesarza Taishō, jest nie tylko miejscem rekreacji, lecz także ważnym centrum kulturalnym, obejmującym muzea, salę koncertową i świątynie. Szczególnie podczas kwitnienia wiśni park staje się ulubionym celem wycieczek mieszkańców miasta.
Kolejny z rzędu Samana, od którego mAT otrzymuje kolejne błogosławieństwo
Nasza obecność w Japonii w marcu nie jest przypadkowa. To właśnie w tym okresie przypada święto Hanami, które od wieków stanowi ważną i cenioną tradycję w japońskiej kulturze. Hanami, czyli obcowanie z pięknem kwitnących wiśni, cieszy się ogromną popularnością i jest szeroko relacjonowane przez media. Przypada ono zazwyczaj na okres kwitnienia drzew, który trwa od jednego do dwóch tygodni, najczęściej w marcu lub kwietniu. To wyjątkowe wydarzenie jest wyczekiwane z niecierpliwością przez większość Japończyków, stanowiąc niezwykłe połączenie natury, tradycji i wspólnotowego świętowania.
W parku rośnie około 2 200 drzew wiśni
Hanami w parku Ueno
Sakura to japońska nazwa ozdobnych drzew wiśniowych oraz ich kwiatów. Jest powszechnie uznawanym symbolem Japonii, często pojawiającym się na przedmiotach codziennego użytku, kimonach, materiałach piśmiennych oraz ceramice. Sakura stanowi również inspirację dla poezji i muzyki. Popularna pieśń ludowa nosi tytuł Sakura Sakura (Kwitnąca wiśnio) » Sakura na YouTube.
Sakura
Przed wyjazdem do Japonii otrzymałem elegancką białą koszulkę ozdobioną dużym czerwonym punktem na piersi, nawiązującą do japońskiej flagi narodowej. Dzięki temu, podczas sesji zdjęciowych, zyskuję uznanie przechodniów, którzy chętnie wyrażają swój zachwyt słowami „Nihon no, Nihon no“ (Japończyk, Japończyk). W rezultacie, mAT zamiast tradycyjnego określenia „Japoniec“, żartobliwie nazywa mnie „Jan Poniec“.
Przypadkiem natrafiamy na rozległy cmentarz graniczący z parkiem, któremu oczywiście również musimy się bliżej przyjrzeć.
Cesarska brama prowadząca do mauzoleum Ietsuna
Według japońskich obrzędów pogrzebowych zwłoki zmarłego są kremowane, a ich prochy umieszczane w urnie, która następnie zostaje złożona w grobowcu rodzinnym zwanym Haka. Nazwisko rodziny jest wyryte na kamiennym nagrobku, który najczęściej nosi inskrypcję „Grób wielu pokoleń rodziny XYZ“. Nazwiska poszczególnych zmarłych zazwyczaj nie są umieszczane na nagrobku, a czasem pojawiają się jedynie na jego tylnej stronie. W związku z tym Japończycy stawiają przy grobach długie drewniane tablice zwane Ihai, na których zapisane są imiona zmarłych. Różnica między Ihai („tabliczki zmarłych“) a nagrobkiem polega na tym, że Ihai odnoszą się do poszczególnych zmarłych, podczas gdy nagrobek dotyczy całego rodu. Subskrypcja na nagrobku przekazywana jest w linii męskiej, natomiast kobiety są pochowane w grobowcu rodzinnym swojego męża.
Groby z drewnianymi listwami Ihai
Obecnie spacerujemy po terenach poza granicami parku. Natrafiamy na świątynię Kaneiji, wzniesioną w 1625 roku, która została zbudowana pod patronatem Tokugawy Iemitsu – trzeciego szoguna z dynastii Tokugawa. Na dziedzińcu świątynnym znajduje się szereg figurek Jizō–bosatsu. Po Kannon, Jizō jest drugim najbardziej popularnym bóstwem buddyjskim. Uważany jest za opiekuna noworodków, dzieci nienarodzonych, pielgrzymów oraz kobiet w ciąży. Przypisuje mu się liczne magiczne właściwości, takie jak odnajdywanie zagubionych przedmiotów czy spełnianie życzeń. Figury Jizō często zdobią czapeczki lub pelerynki, co odzwierciedla japońskie przekonanie, iż „jeśli on chroni nas to my musimy chronić jego“.
Świątynia Kaneiji
Figurki Jizō
Jizō pełni również rolę patrona embrionów usuniętych podczas aborcji oraz dzieci, które zmarły przy porodzie. Aby ułatwić ich reinkarnację, odbywa się specjalna ceremonia zwana (mizuko–kuyō). W jej trakcie składane są dary dla świątyni oraz ofiarowuje się szaty dla Jizō, który podczas tej ceremonii symbolizuje usunięty embrion. Kobiety, które zdecydowały się na aborcję, często wykupują kamienne posążki Jizō w formie małych dzieci. Z okazji rocznicy dokonania aborcji zmieniają mu szaty, takie jak czapeczki i pelerynki, a przed posążkami ustawia się kolorowe wiatraczki. Czasami w okolicach świątyń można spotkać tysiące takich posążków, tworzących wzruszający i pełen symboliki obraz pamięci.
Figurka Jizō ubrana w dziecięcy strój
Japończycy z natury skłonni są do podążania za nowoczesnością, co sprawia, że zazwyczaj nie przykładają dużej wagi do starszych budowli, z wyjątkiem tych o istotnym znaczeniu historycznym. Wiele z nich podlega regularnym przebudowom, a w ich miejsce wznoszone są nowoczesne konstrukcje. Zarówno starsze, jak i nowsze domy mieszkalne w Japonii cechują się niewielkimi rozmiarami oraz ciasnym usytuowaniem, co odzwierciedla powszechny brak dostępnej przestrzeni. W efekcie często można zauważyć domy z zadaszonym miejscem do parkowania, które jednak wystarcza jedynie na połowę samochodu, podczas gdy reszta pozostaje niezadaszona na ulicy.
W dzielnicy Uenosakuragi znajdujemy jeszcze kilka starszych, typowo japońskich domów
Domek z „ogródkiem“.
Shinjuku to jedna z najbardziej nowoczesnych dzielnic Tokio. W przeszłości na tym terenie znajdowała się niewielka stacja dla dyliżansów pocztowych, jednak po wybudowaniu kolei w 1885 roku, dzielnica ta przekształciła się w jeden z najważniejszych i najbardziej uczęszczanych węzłów komunikacyjnych miasta. Codziennie na dworcu kolejowym oraz stacji metra przewija się około półtora miliona osób dojeżdżających do pracy. Po wschodniej stronie dworca znajduje się drugie pod względem wielkości centrum handlowe w kraju, a także liczne domy handlowe i podziemne pasaże. Dodatkowo, w Shinjuku mieści się szereg imponujących drapaczy chmur, które, ze względu na częste trzęsienia ziemi, są w Japonii rzadkim widokiem.
W tej dzielnicy znajduje się również ratusz – Tokyo Metropolitan Government Building – będący siedzibą władz miejskich, stanowiący nie tylko centrum administracyjne, lecz także symbol nowoczesności i architektonicznej innowacji.
Drapacze chmur w Shinjuku
Tokyo Metropolitan Government Building – zarząd miasta
W ratuszu pracuje 1 300 urzędników. Ta imponująca konstrukcja, sięgająca 48 pięter i mierząca 243 metry, przez długi czas była najwyższym budynkiem Tokio. Obecnie została wyprzedzona przez wieżowiec Midtown, osiągający 248 metrów, oraz wieżę telewizyjno–widokową Skytree, sięgającą aż 634 metry. Na 45. piętrze ratusza, na wysokości 202 metrów, znajduje się taras widokowy dostępny dla zwiedzających. Podróż windą na to piętro trwa zaledwie 55 sekund.
Wieżowce w Shinjuku widziane z wysokości 202 metrów
Plac przed dworcem kolejowym Shinjuku
Skrzyżowanie ulic w Shinjuku
Planujemy wjechać na taras widokowy najwyższej budowli Japonii – wieży Skytree. Niestety, na miejscu dowiadujemy się, że ze względu na dużą frekwencję bilety można zakupić dopiero na godzinę 19:00 lub też przyjść następnego dnia wcześnie rano. Szkoda, ponieważ choć widok rozświetlonego miasta po zmroku z pewnością jest niezwykle spektakularny, to jednak nie dorównuje panoramie podziwianej za dnia. Natomiast rano wyruszamy w dalszą podróż.
Skytree Tower
U stóp najwyższej budowli Japonii
Ostatni wieczór w Tokio spędzamy, delektując się kolacją w restauracji Sushi. W tym eleganckim lokalu pracują dwaj mistrzowie – jeden poświęca się wyłącznie precyzyjnemu przycinaniu ryb, podczas gdy drugi starannie formuje i układa gotowe przekąski na specjalnych drewnianych podstawkach. W chłodniczej ladzie możemy podziwiać aż 43 różne gatunki ryb, co świadczy o bogactwie oferty.
Na początek zamawiamy dla każdego po jednym kompletnym zestawie sushi. Jednakże ich wyśmienity smak tak nas zachwyca, że postanawiamy zamówić dodatkowe pojedyncze sztuki, sięgając po coraz to nowe gatunki ryb. W restauracji Sushi zielona herbata Matcha oraz gari (marynowany imbir) są dostępne dla gości bezpłatnie, co umożliwia nam delektować się nimi w dowolnej ilości.
Jednomyślnie stwierdzamy, że to najbardziej wyśmienite sushi, jakie kiedykolwiek mieliśmy przyjemność skosztować.
Około 50 kilometrów od Tokio położona jest urokliwa miejscowość Kamakura. Podróż pociągiem trwa nieco ponad godzinę, przy czym przez pierwsze 45 minut przemierzamy obszar miejskiej zabudowy. Z okien wagonu rozciąga się nieustanny widok na panoramę metropolii. Warto przypomnieć, iż Tokio, Kawasaki oraz Jokohama tworzą dużą aglomerację, a trasa, którą pokonujemy, prowadzi przez te trzy miasta. Dopiero w ostatnich 15 minutach podróży otwierają się przed nami malownicze pejzaże pól i terenów wiejskich.
Kamakura, niegdyś stolica Japonii, wyrosła z niewielkiej rybackiej osady, błyskawicznie przemieniając się w polityczne centrum kraju. To właśnie z niej wywodzi się nazwa całej epoki – Okres Kamakura (1192–1333), będącej symbolem znacznych przemian i rozwoju.
Pogoda nie sprzyja naszym planom; momentami intensywnie pada deszcz, co jednak nie potrafi zdusić naszego entuzjazmu i ducha odkrywania. Dla nas jest to jedynie niewielka niedogodność podczas zwiedzania, podczas gdy dla natury oraz pięknie kwitnących drzew sakury stanowi ona nieodzowny element ich egzystencji, wpisując się w cykl odradzania i harmonii.
Najsłynniejszym zabytkiem Kamakury jest Kōtoku–in, świątynia znana głównie z wykonanego z brązu posągu Amida–Buddy, potocznie zwanego Daibutsu. Wysokość pochodzącego prawdopodobnie z 1252 roku posągu, wynosi ponad 13 metrów, a waga około 93 tony. Odlew jest pusty w środku i można wejść do jego wnętrza. Do XIX wieku Daibutsu stał wewnątrz świątyni, która została zniszczona przez tsunami. Posąg jednak ocalał i stoi obecnie na wolnym powietrzu.
Posąg Daibutsu
Kolejną atrakcją Kamakura jest świątynia Hase–dera, znana z dziewięciometrowej statuy jedenastogłowej bogini miłosierdzia, litości i płodności – Kannon. Jedenaście głów bogini symbolizuje różne etapy osiągania oświecenia.
Legenda głosi, że z jednego, wielkiego pnia drzewa kamforowego wyrzeźbiono dwie figury bogini. Jedna z nich została ustawiona w pobliżu miejscowości Nara, a druga została wrzucona do morza, aby bogini mogła sama wybrać miejsce swojego pobytu. W ten sposób trafiła do Kamakura.
Wejście do świątyni Hase–dera
Główny pawilon Kannon–dō
Na tarasach oraz w świątynnych ogrodach stoją liczne figurki Jizō. Według mitów, zmarłe dzieci, których rodzice nie modlą się o ich reinkarnację, a jedynie egoistycznie je opłakują, trafiają do piekła, gdzie bez końca będą budować świątynie z piasku, nieustannie niszczone przez demony. Jedynym ratunkiem dla tych dusz jest Jizō, który ułatwia ich ponowne narodziny i odrodzenie w nowym życiu.
Kobiety, które poddały się aborcji lub straciły potomstwo często wykupują kamienny posążek Jizō w postaci małego dziecka
Chociaż pogoda wciąż pozostaje pochmurna, opady deszczu ustały, co stanowi doskonałą okazję, by bez przeszkód udać się do nieco oddalonego świątynnego Tsurugaoka Hachiman–gū.
Chram Tsurugaoka Hachiman–gū został założony w 1063 roku i jest poświęcony bogu Hachiman'owi, który w mitologii japońskiej uznawany jest za boga wojny oraz boskiego opiekuna narodu japońskiego. W skład kompleksu wchodzi kilka chramów, z których najważniejsze to „Młodszy Chram“, usytuowany na poziomie terenu, oraz „Starszy Chram“, do którego prowadzi 61 kamiennych stopni. Choć główny budynek wielokrotnie ulegał pożarom, za każdym razem został pieczołowicie odbudowany. Obecna forma kompleksu datowana jest na rok 1828.
Droga do chramu
61 stopni prowadzi do „Starszego Chramu“
Ceremonia w „Starszym chramie“
Mikuji to najczęściej małe karteczki, które przypominają nieco horoskopy i są dostępne w świątyniach oraz chramach za symboliczną opłatą. Zawierają krótkie przepowiednie, takie jak „Wielkie szczęście“, „Średnie szczęście“ lub „Małe szczęście“. Po odczytaniu zwyczajowo zawiesza się je na gałęziach świątynnych drzew lub przywiązuje do sznurków w specjalnych stojakach.
Sojak na mikuji
W nadmorskiej osadzie Futo, położonej na południe od miasta Ito, zatrzymujemy się w jednym z lokalnych Minshuku – rodzinnie prowadzonym pensjonacie utrzymanym w tradycyjnym stylu. Przyjęcie zagranicznych gości w takich skromnych obiektach nie jest powszechną praktyką; Japończycy często unikają tego ze względu na obawy związane z barierą językową i niezręcznymi sytuacjami. Nasza obecność zostaje jednak uprzejmie zaakceptowana dzięki towarzystwu rodowitego Japończyka, co znacząco ułatwia komunikację. Gościnność tego miejsca jest wyjątkowa. Serwowane z pasją, domowe posiłki w tradycyjnym stylu, a także charakterystyczne pokoje z matami tatami, noclegi na futonach oraz, co najważniejsze, onsen – japońska łaźnia – stanowią prawdziwe atuty tego typu pensjonatów.
Stare figury Jizō. Każdej ofiarowano kubek ze świeżą wodą oraz pomarańczę
Pobyt w Minshuku stanowi doskonałą okazję do głębokiego zanurzenia się w tradycyjny japoński styl życia. Wnętrze pokoju wyłożone jest matami tatami, po których porusza się wyłącznie boso, co dodaje miejscu autentycznego charakteru. W jego centralnej części znajduje się niewielki stolik oraz poduszki przeznaczone do siedzenia. W ciągu dnia futony do spania starannie składa się w szafie, pozostawiając przestrzeń do codziennych aktywności. Pomimo tradycyjnej aranżacji, wnętrze Minshuku jest wyposażone w nowoczesne udogodnienia, takie jak lodówka, elektryczny czajnik czy telewizor, zapewniając komfort i wygodę.
Na terenie Minshuku poruszamy się ubrani tradycyjnie w yukaty, które przypominają szlafroki. Yukaty są dostępne w każdym pokoju i można je również wykorzystać jako piżamę. Gdy jest chłodniej, można założyć na nie tanzen – zewnętrzny szlafrok, który zawsze nosi się na yukatę, a nie samodzielnie.
Pokój gościnny w Minshuku
Aby unikać niestosownego zachowania, zapoznajemy się z niektórymi zasadami japońskiej etykiety.
Przed wejściem do Minshuku lub Ryokanu zdejmujemy obuwie i zostawiamy je na specjalnym podeście wejściowym, który oddziela przestrzeń zewnętrzną od wnętrza. Po drewnianych podłogach poruszamy się wyłącznie w przygotowanych pantoflach ustawionych przy wejściu do pensjonatu (w tym miejscu są zielone). Wyjątkiem jest toaleta, znajdująca się w korytarzu i dostępna dla wszystkich gości. Przed wejściem do toalety (niekoniecznie wspólnej) zawsze zmieniamy pantofle (zielone) na inne, przeznaczone wyłącznie do tego pomieszczenia (tu są różowe).
Japońska toaleta to zazwyczaj podłużna misa wmurowana w podwyższenie podłogi, z której korzysta się w pozycji kucającej, twarzą do ściany. Chociaż tradycyjna forma nadal istnieje, nowoczesność i styl zachodni nie omijają tradycyjnych Ryokanów i Minshuku, które coraz częściej oferują kabiny z pełnowymiarowymi toaletami typu sedes. Po opuszczeniu toalety ponownie zamieniamy pantofle (z różowych na zielone).
Przed wejściem do własnego pokoju lub jadalni zdejmujemy pantofle. Po słomianych matach można chodzić wyłącznie boso, ponieważ służą one do siedzenia i spania. W jadalni stoły są niskie i ustawione w długi ciąg, co umożliwia gościom wspólne biesiadowanie, siedząc na cienkich poduszkach ze skrzyżowanymi nogami. Porcje przygotowane są indywidualnie, dlatego nie ma potrzeby wędrowania wzdłuż stołu – jedynie ugotowany ryż znajduje się w jednym miejscu, z boku sali, i każdy może wziąć dokładkę.
Wieczorem, po wyśmienitej i obfitej kolacji, po niezliczonych buteleczkach nihonshu oraz po obowiązkowej, choć często wyczerpującej, karaoke, nadchodzi czas na kąpiel. Osobiście, ze względu na konieczność pielęgnacji mojego wikuniowego futerka, nie biorę aktywnego udziału w kąpieli, ale razem z mAT'em udajemy się do onsen'u. Łaźnie są osobne dla pań i panów. Proces rozpoczyna się od pozostawienia odzieży w przebieralni. Następnie przechodzimy do pomieszczenia z basenem, do którego można wnieść jedynie mały ręcznik. Przed wejściem do ofuro (basenu) konieczne jest dokładne umycie ciała. Do tego służą małe ławeczki lub taborety, prysznice i mydło… dużo mydła – co najważniejsze, mydło nie może być używane już podczas samej kąpieli. Dla Japończyków kąpiel w mętnej, mydlanej wodzie jest absolutnie niewyobrażalna. Jeśli w basenie są inni goście, proces mycia przypomina odgrywanie scen teatralnych – trzeba zachować odpowiednią skrupulatność i demonstracyjność, aby wszyscy byli pewni naszej czystości. Po dokładnym umyciu i spłukaniu mydlin można wejść do ofuro, które zwykle wypełnione jest wodą o temperaturze 40–42 stopnie Celsjusza, pochodzącą zazwyczaj z termalnych źródeł.
Na terenie Japonii znajduje się tysiące gorących źródeł. Tradycyjnie, w miejscach ich występowania, tworzone były publiczne łaźnie i kąpieliska, będące miejscami relaksu oraz remedium na różne dolegliwości. Obecnie onseny, czyli źródła termalne, przybierają różne formy. Mogą to być zewnętrzne kąpieliska typu rotenburo w formie naturalnych, skalnych zbiorników lub wewnętrzne baseny w budynkach, w formie znanych nam basenów lub drewnianych balii. Mogą również funkcjonować jako footbath, czyli kąpiele stóp pod niewielką wiatą w centrum miasta.
Miejscowość Futo leży na wybrzeżu Jogasaki, które powstało około 4 000 lat temu w wyniku erupcji pobliskiego wulkanu Omuroyama. Wówczas ogromne ilości lawy spływały do zatoki Sagami, a erozja utworzyła fantastycznie uformowane klify. W południowej części tego malowniczego wybrzeża zbudowano szlak turystyczny, który doskonale wkomponowuje się w otaczającą naturę, z zachowaniem jej naturalnego charakteru.
Wybrzeże Jogasaki
Świątynia Renchaku–ji
Wśród podróżujących pociągami dużą popularnością cieszą się gotowe zestawy zawierające różnorodne przekąski, starannie zapakowane w kartonowe pudełka. Produkty te można nabyć w sklepach wielobranżowych, kioskach dworcowych oraz automatach. Cała zawartość jest przeznaczona do spożycia bez konieczności podgrzewania, choć w naszej ocenie stanowią raczej rozwiązanie awaryjne, które nie może zastąpić tradycyjnego, ciepłego obiadu. Warto również zauważyć, iż walory smakowe gotowych zestawów pozostawiają nieco do życzenia.
Nadjeżdża pociąg. Zajmujemy przydzielone miejsca w super–ekspresowym Shinkansen'ie i z zawrotną prędkością, przekraczającą niekiedy 300 kilometrów na godzinę, kierujemy się ku Hiroszimie.
Już od Tokio podróżujemy jedynie z niewielkim plecakiem. Większa walizka została powierzona opiece serwisu hotelowego Toyoko Inn, który zajmuje się transportem bagażu swoich gości do kolejnych hoteli tej sieci w innych miastach. To rozwiązanie okazuje się niezwykle praktyczne, znacząco podnosząc komfort podróżowania po kraju.
Hiroshima to jeden z najbardziej dramatycznych i bolesnych rozdziałów w historii ludzkości. To tutaj, 6 sierpnia 1945 roku, miał miejsce pierwszy w dziejach atak z użyciem broni nuklearnej, który odcisnął niezatarte piętno na losach świata.
Po wojnie miasto zostało odbudowane w stylu zachodnim, co trudno ukryć. W porównaniu z Tokio, Hiroszima wydaje się być głośniejsza i bardziej zaniedbana, przypominając zdecydowanie wielkie europejskie czy amerykańskie metropolie.
Najważniejszym miejscem, które każdy odwiedzający powinien zobaczyć, jest Park Pokoju. To miejsce przypomina o ofiarach zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, a także zawiera pomniki ku czci tych, którzy stracili życie. Wśród nich najbardziej rozpoznawalna jest ruina znana jako Kopuła Bomby Atomowej. Hipocentrum eksplozji znajdowało się około 150 metrów od tego budynku; był to jedyny tak blisko położony obiekt, który nie uległ całkowitemu zniszczeniu. W celu upamiętnienia tragedii, budynek został zachowany w stanie, w jakim znajdował się zaraz po wybuchu..
Kopuła Bomby Atomowej
Nieco dalej, pomiędzy zabudowaniami, znajduje się pamiątkowa tablica umieszczona w miejscu, gdzie o godzinie 8:16, na wysokości 580 metrów nad poziomem morza, miała miejsce potężna eksplozja amerykańskiej bomby atomowej o nazwie Little Boy, ważącej cztery tony. Ta tragiczna detonacja pochłonęła życie ponad 78 000 mieszkańców niemal od razu, a kolejnych 37 000 odniosło poważne obrażenia. Ponadto, ponad 13 000 osób zostało uznanych za zaginione. Trzy dni po ataku w Hiroszimie, nastąpił drugi zrzut bomby atomowej, tym razem na Nagasaki.
Tablica upamiętniająca stoi dokładnie w miejscu wybuchu bomby
Park Pokoju, oprócz pomników i symbolicznego grobowca (cenotafu), mieści także muzeum, które stanowi niezwykle poruszające doświadczenie. Zwiedzanie wystawy wywołuje głębokie emocje i refleksję. Po opuszczeniu budynku płaczę moimi wielkimi, pluszowymi łzami, a myśl o tak strasznym okrucieństwie jest dla mnie nie do pojęcia.
Cenotaf
Zdjęcie z wystawy muzealnej. Panorama centrum Hiroszimy zaraz po wybuchu bomby atomowej
Dachówki domów, które stopiły się w ogromnej temperaturze wybuchu
Kiedy w latach 80. XX wieku wiele japońskich miast rezygnowało z sieci tramwajowych, Hiroszima postanowiła ją zachować. Budowa metra wiązałaby się z bardzo wysokimi kosztami, ponieważ miasto leży w delcie rzeki. Wiele starych wagonów tramwajowych zostało wymienionych na nowoczesne, ale część z nich wciąż pozostaje w użytku. Spośród czterech tramwajów, które przetrwały wojnę, dwa nadal jeżdżą i mamy okazję podróżować jednym z nich. Do pozamiejskiej stacji Miyajimaguchi jedziemy właśnie starym tramwajem, a następnie przesiadamy się na prom, który przewozi nas na wyspę Miyajima. Na wyspie znajduje się wspaniały chram Itsukushima, uznawany za jeden z trzech najsłynniejszych krajobrazów Japonii. Od wieków wyspa ta była uważana za miejsce święte, a dostęp do niej był ściśle ograniczony. Pielgrzymi odwiedzający świątynię przepływali łodzią wyłącznie pod słynną torii – symbolicznym wejściem do chramu.
Chram Isukushima został zbudowany na pomostach w 1168 roku. Widoczne na zdjęciu budowle pochodzą jedank z 1556 roku
Torii, wyznaczająca wejście do świątyni, wykonana z drewna kamforowego, wznosi się na wysokość 16 metrów, natomiast jej nadproże rozciąga się na długość 23 metrów. Charakterystyczny widok unoszącej się na wodzie torii można podziwiać wyłącznie podczas przypływu. W czasie odpływu jest otoczona mułem, co umożliwia piesze podejście z wyspy.
Torii wytycza wejście do chramu Itsukushima
Itsukushima–jinja jest chramem shintō. Kompleks obejmuje liczne budynki, w tym pawilony przeznaczone do modlitw, rytuałów oczyszczenia oraz składania ofiar. Główny budynek świątyni jest dedykowany trzem boginiom shintō. Niektóre obiekty i elementy kompleksu zostały uznane przez japoński rząd za skarby narodowe, co podkreśla ich wyjątkową wartość kulturową i historyczną. W pobliżu zatoki znajduje się pagoda, a obok niej nowoczesny, odporny na trzęsienia ziemi budynek skarbca, w którym zgromadzono bezcenne artefakty – od ręcznie malowanych zwojów pergaminowych, przez maski i wachlarze, po zbroje i porcelanę.
Na wyspie Miyajima, na stoku góry Misen, znajduje się rownież buddyjska świątynia Daishō–in. Jest to jedna z najbardziej prestiżowych świątyń szkoły Shingon w zachodniej części Japonii, będąca ważnym miejscem duchowego dziedzictwa.
Daishō–in
Daishō–in jest w kolejności czternastą świątynią na liście 33 miejsc pielgrzymkowych w Japonii poświęconych bogini Kannon. Ze względu na liczne drzewa klonowe, prezentuje się przepięknie w okresie jesieni. Wraz z górą Misen i Chramem Itsukushima należy do obiektów objętych szczególną ochroną UNESCO.
Jizō, Jizō, Jizō
Aby zarobić parę jenów na gorącą herbatę, postanawiam przez jakiś czas pomagać Jizō i pracować, jako „dobrouczynkowiec“
Pagoda Goju–no–to z 1533 roku należy do kompleksu świątyni Itsukushima
Kulinarną specjalnością Hiroszimy jest okonomiyaki. Nazwa tego dania składa się z trzech części: o – konomi – yaki, co można tłumaczyć jako „smaż, co chcesz“ lub „smaż na życzenie“. Jest to rodzaj placka z różnorodnymi dodatkami, przypominającego połączenie pizzy z naleśnikiem, pieczonego na rozgrzanej blasze (teppan).
Proces przygotowania rozpoczyna się od podsmażenia na placku dużej ilości drobno poszatkowanej, białej kapusty z aromatycznymi przyprawami. Następnie, według indywidualnych preferencji, dodaje się składniki takie jak kałamarnice, ośmiornice, mięso czy warzywa. Równocześnie na blaszce teppan smażony jest makaron soba, który po upieczeniu układany jest na wierzchu placka, tworząc charakterystyczny „przekładaniec”. Po obróceniu, przekładaniec nakłada się na wcześniej przygotowane sadzone jajko, a całość jeszcze raz odwraca.
Potrawa jest doprawiana specjalnym sosem, a jej przygotowanie odbywa się tuż przed oczami gości.
Podczas smażenia okonomiyki doprawiana jest wywarem dashi
Ponieważ Hiroshima została całkowicie zniszczona podczas amerykańskiego ataku atomowego, nie można spodziewać się zachowanych historycznych obiektów. Niemniej jednak, w 1958 roku odbudowano Zamek Hiroshima, który obecnie służy jako Muzeum Historyczne prezentujące okres przedwojenny.
Brama główna do Zamku Hiroshima
Wcześniej zamek był przez 12 pokoleń główną siedzibą rodziny Asano, aż do upadku systemu feudalnego (w okresie Meiji), kiedy został przejęty przez rząd. Zamek Hiroshima stał się siedzibą wojsk cesarskich i główną kwaterą dowodzenia w wojnie chińsko–japońskiej w latach 1894–1895.
Zamek Hiroshima
Wyspa Ōkunoshima jest najczęściej odwiedzana przez Japończyków, podczas gdy obcokrajowcy pojawiają się tam rzadziej. Potocznie nazywana „wyspą króliczków“, była niegdyś miejscem, gdzie znajdowała się fabryka broni chemicznej używanej w wojnie przeciwko Chinom. W 1938 roku wyspa została wymazana z map Japonii, aby utrzymać tajemnicę ośrodka. Po zakończeniu II wojny światowej rozpoczęto likwidację fabryki, a dopiero w latach 80. XX wieku wyspa ponownie pojawiła się na mapach kartograficznych.
Obecnie wyspę zamieszkuje duża populacja królików, które zostały przywiezione na potrzeby testów broni chemicznej, a następnie wypuszczone po zamknięciu fabryki. Wówczas twierdzono, że jeśli teren jest skażony, króliki nie przeżyją; jeśli zaś nie, mogą żyć na wolności, co miało stanowić akt zadośćuczynienia za ich ciężkie lata. Ponieważ na wyspie nie mają naturalnych wrogów, ich populacja rozwija się tak dobrze, że wymaga sztucznej kontroli. Obecnie króliki stanowią atrakcję turystyczną wyspy, na której znajduje się hotel rekreacyjny z salą konferencyjną i pokojami urządzonymi w tradycyjnym stylu (Ryokan). Wyspa dysponuje także rozwiniętą infrastrukturą turystyczną. W dawnych budynkach fabrycznych urządzono muzeum.
W dole miasteczko Tadano–Umi oraz widok na wysepkę Ōkunoshima w centrum
Prom kursujący pomiędzy Tadano–Umi a Wyspą Króliczków.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że przeciętnemu Japończykowi nie wolno trzymać w domu żadnych zwierząt, a „Psie–, Kocie– lub Króliczkowe Kawiarenki“ przeżywają olbrzymi rozkwit w kraju kwitnącej wiśni, łatwo zrozumieć, dlaczego każdego roku na wyspę pielgrzymuje około 100 000 turystów „zafascynowanych królikami“. Króliczki „dopadają“ przyjezdnych już w pobliżu portu, więc warto mieć marchewkę w pogotowiu.
Wyspa króliczków
W poszukiwaniu łatwo dostępnych przekąsek, takich jak sałata, marchewka czy inne roślinne smakołyki, króliki najliczniej występują w pobliżu hotelu i portu. Szybko nauczyły się, że odwiedzający wyspę często przynoszą ze sobą pokarm – w dużych ilościach.
Ten malec ukrywa się przed dziećmi, które, manifestując swoją ogromną sympatię do niego, zupełnie nie liczą się z jego prawem do wolności
Co prawda mAT nie oferuje nic smacznego, ale obiektyw wydaje się być również interesujący
Hotel na Ōkunoshimia jest znakomity, a serwowane w nim potrawy przewyższają nasze najśmielsze oczekiwania. Posiłki podawane są w formie bufetu, co pozwala każdemu na swobodne sięganie po ulubione dania w dowolnej ilości.
Shoji, z którym podróżujemy, przypadkowo usłyszał rozmowę kilku starszych pań, które komentowały pobyt „długonosych“ na wyspie – potoczne japońskie określenie na białych, a zapewne także na pluszowe misie. Panie zastanawiały się, co właściwie tutaj robimy i co zamierzamy jeść, skoro nie ma tu niczego odpowiedniego dla „długonosych“. Shoji proponuje, abyśmy przez kolejne dni delektowali się posiłkami do syta, często sięgali po dokładki i jedli wzorowo pałeczkami – wszystko po to, by zawstydzić te starsze panie.
Nie mamy z tym żadnego problemu, ponieważ potrawy są tak różnorodne i wyśmienite, że nie potrafimy przejść obok nich obojętnie.
Pokój w hotelu urządzony jest w tradycyjnym stylu
Ōkunoshima ma niespełna dwa kilometry długości i pomimo, że przed hotelem stoją do dyspozycji gości liczne rowery, postanawiamy ją zwiedzić na pieszo. W samym centrum wyspy znajduje się wzgórze, z którego rozpościera się wspaniały widok na Seto–naikai (Morze Wewnętrzne).
Seto–naikai (Morze Wewnętrzne)
Seto–naikai, to akwen morski o długości około 500 kilometrów pomiędzy wyspami Hoshu, Shikoku i Kyushu. W najszerszym miejscu mierzy 64, a w najwęższym tylko siedem kilometrów. Na jego obszarze znajduje się blisko 1 000, częściowo gęsto zalesionych wysepek. Niektóre z nich posiadają piaskowe zatoczki i plaże. Seto–naikai należy do najczęściej fotografowanych rejonów Japonii.
Na wyspie, oprócz interesującej wystawy muzealnej, znajdują się liczne, dawne zabudowania fabryczne. Największym z nich jest budynek elektrowni, która niegdyś zasilała fabrykę gazów trujących. Wejście do niego jest co prawda zamknięte, a wokół ustawiono drewniane barierki, jednak korzystając z okazji, że jesteśmy zupełnie sami, postanawiamy zajrzeć do wnętrza.
Ruiny budynku elektrowni
Linia kolejowa do Takamatsu przebiega przez słynny Seto Ohashi, czyli Wielki Most Seto. Nie jest to pojedynczy obiekt, lecz imponujący kompleks składający się z jedenastu mostów o łącznej długości przekraczającej 13 kilometrów, zawieszonych nad cieśninami Japońskiego Morza Wewnętrznego. Mosty te łączą główną wyspę Honshu z wyspą Shikoku, przebiegając przez pięć wysepek archipelagu. W skład tego imponującego kompleksu wchodzą między innymi dwa mosty linowe, które są najdłuższymi tego typu na świecie, mierząc po 792 metry każdy. Najdłuższym spośród 11 mostów jest południowy Bisan–Seto, przekraczający długością ponad 1 600 metrów. Z uwagi na położenie w sejsmicznej strefie, konstrukcja mostów została specjalnie zaprojektowana, aby wytrzymać trzęsienia ziemi o sile do 8,5 stopnia w skali Richtera. Cały kompleks Seto Ohashi to dwupoziomowa konstrukcja: na górze znajduje się czteropasmowa autostrada, natomiast poniżej rozciąga się rozbudowana sieć torów kolejowych
Główną atrakcją Takamatsu jest Park Ritsurin, pochodzący z początku XVII wieku – jeden z najpiękniejszych parków krajobrazowych w Japonii. Tworzenie tego siedemdziesięciohektarowego ogrodu trwało ponad 100 lat. Z dwóch obszernych szlaków można podziwiać stawy, mostki, pagórki oraz pawilony, usytuowane na tle góry Shiun, tworzącej tzw. ukryty krajobraz. Szczególnym klejnotem parku jest herbaciarnia z 1640 roku.
Jeden z wielu małych, drewnianych mostków w Parku Ritsurin
W południowej części parku znajdujemy uroczy staw Nanko ze swoimi malutkimi wysepkami. Nad jego brzegiem usytuowana jest malowniczo stara herbaciarnia Kikugetsu–tei.
Staw Nanko
Herbaciarnia Kikugetsu–tei
Nieco dalej, na połączeniu stawu południowego Nanko ze stawem północnym Seiko, natrafiamy na zygzakowaty mosteczek. Tego rodzaju mosty można spotkać w ogrodach urządzonych zgodnie z filozofią i naukami Zen. Ich celem jest zwrócenie uwagi przechodnia na konkretne miejsce i moment – „bycie tutaj i teraz“. Zygzakowate ścieżki i mosty są również zgodne z zasadami Feng Shui.
Zamek Takamatsu znany również, jako Zamek Tamamo z 1590 roku, jest pierwszym, większym japońskim zamkiem zbudowanym na wodzie. Należy do trzech największych zamków tego typu w Japonii.
Pozostałości po bramie Asahi i wieża strażnicza Ushitora
Ogród skalny w zamku Takamatsu–jō
Chram Kotohira–gū, założony około roku 1600 i poświęcony bóstwu Omononushi, usytuowany jest na wysokości 521 metrów, w połowie drogi na szczyt góry Zōzu w mieście Kotohira. Do głównego pawilonu prowadzi 785 kamiennych stopni, natomiast do najświętszego sanktuarium – wewnętrznego chramu – trzeba pokonać aż 1 368 stopni.
Drewniana latarnia Takadoro służyła dawniej jako wieża wartownicza i latarnia ostrzegawcza
Schody prowadzące do Kotohira–gū
Poboczny chram Asahi–no–yashiro (albo Asahi–sha, „porannego słońca“) z roku 1837
W okresie Edo pielgrzymki ze wschodniej części Japonii, w tym z Edo, do świątyń w zachodniej części kraju, takich jak Konpira–dai–gongen (Kotohira–gū), były bardzo trudnym przedsięwzięciem i wiązały się z długotrwałą podróżą. W związku z tym często wynajmowani byli zawodowi pielgrzymi, którzy odwiedzali świątynię w imieniu kogoś innego. Czasami również sami pielgrzymi przerywali swoją podróż i prosili innego pielgrzyma o kontynuowanie zamierzenia. Przekazywali mu wówczas pieniądze na dalszą drogę oraz na ofiarę. Takie zastępstwo nazywane było „daisan“ (wizyta zastępcza). Warto zauważyć, że „daisan“ mogli wykonywać nie tylko ludzie, ale także psy. Psy były postrzegane jako swojego rodzaju święte zwierzęta, które należały częściowo do świata ludzi, a częściowo do świata duchów.
Właściciel psa przekazywał swojego zwierzaka innemu podróżującemu, który zabierał go ze sobą na pielgrzymkę. Psy miały przywiązaną do szyi torbę z napisem Konpira mairi (wizyta w Konpira), w której znajdowała się drewniana tabliczka z wyrytym nazwiskiem właściciela oraz pieniądze na wyżywienie psa i ofiarę dla świątyni. Takie pielgrzymujące psy zwane były Konpira inu (pies Konpira).
Pawilon poświęcony historii pielgrzymujących psów Konpira inu
Ceremonia w głównym chramie (Hongū) Kotohira–gū
Na wysokości 521 metrów nad poziomem morza znajduje się Oku–no–sha (chram wewnętrzny lub najświętsze sanktuarium)
Po pokonaniu 1 368 kamiennych stopni w górę i w dół, nasza energia została poważnie uszczuplona. Jestem pewien, że z tym problemem zmaga się każdy pielgrzym wracający z chramu. Prawdopodobnie z tego właśnie powodu w okolicy schodów prowadzących do Kotohira–gū rozwinęła się cała dzielnica gastronomiczna. Po obu stronach szlaku znajdują się liczne restauracje, ciasno ulokowane jedna obok drugiej. Najczęściej oferowanym daniem jest ręcznie przygotowany makaron Udon, serwowany z różnorodnymi dodatkami jako pożywna zupa. Wszystkie lokale są pełne. Po solidnym poszukiwaniu udaje nam się w końcu znaleźć wolne miejsca wśród tłumu gości, które natychmiast zajmujemy. Porcje są obfite i smaczne.
Ręczne przygotowanie makaronu Udon
W mieście trwają właśnie przygotowywania do lokalnych ceremonii związanych z sezonem wiosennym. Wzdłuż ulic ustawiane są ozdoby i flagi, a także częściej można spotkać ludzi ubranych w tradycyjne stroje.
Ao–oni–kun (błękitny demon)
Prom do Osaki wydaje się mieć wieloletni staż, a jego wystrój wnętrza przywołuje na myśl lata 70. XX wieku, przypominając ośrodki wypoczynkowe z czasów PRL-u. Jednak istnieje jedna zasadnicza różnica – toalety są nowoczesne i bardzo schludne.
Podróżni mają do dyspozycji sale rozmieszczone na dwóch piętrach. W ich wnętrzach rzędy foteli ustawione są centralnie, niczym w teatrze lub kinie, a dookoła, pod oknami, znajdują się przedziały z wygodnymi ławkami i stolikami.
Jedna z sal przeznaczona jest na wypoczynek – nie ma w niej żadnego sprzętu, a podłoga wyłożona jest wyłącznie matami tatami. Inna, urządzona w różowych kolorach, wyposażona jest w regały z książkami oraz duże, wygodne fotele. Jej oferta jest skierowana wyłącznie do kobiet.
W korytarzu stoją automaty z zimnymi napojami oraz mały sklepik, w którym można nabyć ciastka, słodycze, gorące napoje lub drobne przekąski.
Podczas rejsu prom przechodzi pod majestatycznym mostem Akashi Kaikyō („wielki most nad cieśniną Akashi“), który znany jest również, jako „Most Perłowy“. Jest to obecnie najdłuższy most wiszący na świecie. Ma niespełna cztery kilometry długości, w tym jego środkowe i zarazem najdłuższe przęsło prawie dwa kilometry.
Most Akashi Kaikyō pobił podwójny rekord: jest najdłuższym i najdroższym mostem, jaki kiedykolwiek zbudowano. Oprócz tego, po wiadukcie Millau we Francji, zajmuje drugie miejsce pod względem wysokości wśród przepraw drogowych na świecie. Bezwzględna wysokość pylonów mostu wynosi prawie 300 metrów, co znacznie przewyższa wysokość Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Most łączy miasto Kōbe na wyspie Honsiu z wyspą Awaji.
Most Akashi Kaikyō
Widok na przylądek wyspy Shodoshima oraz na malutką wysepkę Kazenoko
Osaka jest trzecim co do wielkości miastem w Japonii. W starożytności znana była jako Naniwa, a ze względu na swoje strategiczne położenie nad rzekami oraz w obrębie rozległej zatoki Morza Wewnętrznego, szybko wyrosła na ważny port morski. Już w IV wieku stanowiła jeden z kluczowych ośrodków handlowych. Od średniowiecza aż po okres Meiji miasto nosiło nazwę Ōzaka i odgrywało dominującą rolę gospodarczą, będąc jednocześnie drugim co do wielkości miastem Japonii pod względem liczby mieszkańców.
Hotel sieci Toyoko Inn zlokalizowany jest zaledwie kilka kroków od dworca kolejowego Osaka Juso, skąd w zaledwie jedną stację można dotrzeć do centralnej stacji Osaka Umeda. Dzięki tak dogodnej lokalizacji możemy od razu udać się do serca miasta. Naszą pierwszą destynacją jest nowoczesny, czterdziestopiętrowy budynek Umeda Sky Building, wyróżniający się tarasem widokowym. Ten imponujący kompleks składa się z dwóch wież połączonych na wysokości 173 metrów słynną platformą, nazywaną „unoszącym się ogrodem“.
Wieżowce w Umeda
Umeda Sky Building
Rownież w centrum usytuowany jest luksusowy dom handlowy należący do największej japońskiej sieci w branży multimedia – Yodobashi Camera Multimedia. To nowoczesny, wielopiętrowy obiekt, który specjalizuje się wyłącznie w sprzedaży artykułów elektronicznych i muzycznych. Zastanawia mnie jednak, dlaczego, mimo że większość produktów pochodzi z rodzimych, japońskich fabryk, ich ceny są wyraźnie wyższe niż w Europie.
Na najwyższym piętrze Disney Store (Umeda HEP FIVE) znajduje się charakterystyczne młyńskie koło, z którego rozpościera się wspaniały widok na okolicę.
Disney Store (Umeda HEP FIVE)
Część dzielnicy Umeda widziana z koła młyńskiego
Przypadkowo natrafiamy na ukryty pomiędzy nowoczesnymi, wielopiętrowymi budynkami mały chram shintoistyczny – Ohatsu Tenjin. Tego dnia w świątyni obchodzony jest Dzień Otwartych Drzwi, a z tej okazji zorganizowano festyn. Wszyscy odwiedzający są serdecznie witani. Korzystając z zaproszenia, z dużą radością doświadczamy miłej niespodzianki. Na powitanie każdy z nas otrzymuje miseczkę świeżo przygotowanej herbaty matcha oraz pralinkę, której wygląd nawiązuje do kwiatów sakury – kwitnącej wiśni. Po poczęstunku zostajemy zaproszeni do obejrzenia pokazu kenjutsu – jednej z klasycznych japońskich sztuk walki mieczem, który odbywa się przy akompaniamencie tradycyjnej muzyki granej na narodowym instrumencie koto.
Chram Ohatsu Tenjin
Powitalny poczęstunek – Macha i Nerikiri Wagashi
Koto jest rodzajem cytry i narodowym instrumentem Japonii
Mistrz Kenjutsu
Mistrz Kenjutsu okazuje się być potomkiem samurajów, a jego miecz stanowi cenny element rodzinnego dziedzictwa. W sposób nie do końca wyjaśniony, mAT zdobywa tak ogromne zaufanie, że zostaje uhonorowany i mistrz wręcza mu ten wspaniały obiekt historyczny do obejrzenia. Miecz jest cudownie i misternie wykonany, a jego waga zadziwia lekkością. Niestety, jak zazwyczaj w takich sytuacjach, „Długonos“ popełnia błąd, próbując wydobyć miecz z pochwy. Zostaje natychmiast powstrzymany – jest to czyn, którego nie wolno mu było podjąć. Mimo to, mistrz, przynajmniej oficjalnie, nie okazuje gniewu. Odnoszę wrażenie, że każdy ruch i gest „długonosów“ jest postrzegany jako pewnego rodzaju upośledzenie. „Biali“ zdają się nie mieć pojęcia o wielu podstawowych sprawach. Zastanawiam się, czy pluszowe misie są postrzegane w podobny sposób.
Stojak na tabliczki Ema w chramie Ohatsu Tenjin
W czasie II Wojny Światowej Osaka była jednym z najważniejszych celów amerykańskich nalotów bombowych. Miasto legło w gruzach, tracąc niemal wszystkie swoje zabytki. W 1995 roku magistrat Osaki ogłosił, że zamek Osaka zostanie odbudowany i przywrócony do stanu świetności, w jakim znajdował się w epoce Edo. Obecnie zamek jest rekonstrukcją oryginału, wykonaną z betonu (wraz z windami), jednak wnętrze nie przypomina nawet w najmniejszym stopniu tradycyjnego japońskiego zamku.
Zamek Osaka
Podczas jednej z podróży koleją moją uwagę zwraca młoda matka z dwiema córkami. Starsza ma około sześć do siedem lat, a młodsza – myślę, że ma około cztery do pięć lat. Kiedy wchodzą do wagonu, wszystkie miejsca siedzące są już zajęte. Matka staje blisko drzwi, trzymając się wiszącego na górze uchwytu. Starsza córka opiera się lekko o poręcz, a najmłodsza stoi przy nodze matki. Żaden z podróżnych nawet nie myśli, aby ustąpić im miejsca. Taka sytuacja mogłaby postawić młodą matkę w niezręcznej pozycji. Okazywanie współczucia zdrowej kobiecie z dwojgiem małych, ale zdrowych i silnych dzieci mogłoby być odbierane jako zniewaga, wręcz utrata honoru. W Japonii honor osobisty i rodziny to bardzo ważny element kultury i wychowania. Cała trójka podróżuje stojąc przez dobrą godzinę. Młoda matka nie okazuje nawet najmniejszej mimiki, która zdradzałaby zmęczenie lub niezadowolenie. Co ciekawe, również starsza córka jedynie przestępuje z nogi na nogę, nie okazując jakichkolwiek emocji. Młodsza natomiast zaczyna pokazywać oznaki zmęczenia dopiero po około pół godzinie, opierając się o nogę matki lub wieszając na niej. Jej mała buzia wykrzywia się w delikatnych grymasach, ale nie wydaje żadnego dźwięku. Nie ma żadnych skarg, płaczu, łez ani lamentu – żadnego przepychania się wśród podróżnych. W Japonii okazywanie emocji, trosk czy niezadowolenia jest postrzegane jako osobista słabość i o tym wiedzą Japończycy już od dziecka. W tej sytuacji przychodzi mi na myśl obraz europejskich dzieci i młodzieży…
Kyōto zostało założone w 794 roku pod nazwą Heian–kyō i do 1868 roku było siedzibą dworu cesarskiego. Podczas II Wojny Światowej niemal każde większe miasto Japonii zostało zbombardowane i straciło większość swoich zabytków. Kyōto, z 1 600 buddyjskimi świątyniami, 400 chramami Shintō, pałacami i ogrodami, zostało ocalone ze względu na szacunek dla jego kulturowego dziedzictwa. W związku z tym należy do najlepiej zachowanych historycznych miast Japonii.
Pierwszą atrakcją na naszej liście, jest założona w 1482 roku świątynia zen – Ginkaku–ji (Świątynia Srebrnego Pawilonu).
Ogród Zen w świątyni Ginkaku–ji
Głównym obiektem i rzeczywistym symbolem świątyni jest Kannon–den (Hala Kannon), najczęściej jednak nazywana Ginkaku (Srebrny Pawilon), chociaż nigdy nie była pokryta srebrem płatkowym.
Ginkaku (Srebrny Pawilon)
Do niedaleko położonego Chramu Heian przechodzimy częściowo popularną Ścieżką Filozofa (Tetsugaku no Michi). Nazwa tej dwukilometrowej drogi bierze swój początek od filozofa Kitaro Nishida (1870–1945), który regularnie nią chodził i medytował. Wtedy była to prawdopodobnie polna lub leśna drożyna przebiegająca wzdłuż kanału nawadniającego. Obecnie jest to niewielka uliczka pomiędzy zabudowaniami miejskimi, ciągnąca się wzdłuż kanału obsadzonego gęsto drzewkami japońskiej wiśni.
Po drodze spotykam moich bliskich krewnych, którzy właśnie rodzinnie łowią ryby. Przysiadam się do nich na chwilę i bardzo chętnie zostałbym dłużej, ale z powodu braku czasu, muszę się szybko pożegnać. Łowienie ryb to frajda dla każdego misia.
Chram Heian został wybudowany w 1895 roku z okazji 1100–lecia założenia Kyōto. Poświęcony jest założycielowi miasta, cesarzowi Kammu, oraz ostatniemu urzędującemu w Kyōto cesarzowi Komei. Budowle chramu stanowią miniature cesarskiego pałacu. Połączenie kolorów – czerwono–białe z niebiesko–zielonymi dachówkami – charakterystyczne dla okresu Heian jednoznacznie wskazuje na wpływy chińskie.
Główna brama chramu Heian
Kiyomizu–dera to buddyjski kompleks świątynny poświęcony bogini Kannon. Odgrywał on istotną rolę w historii Japonii przez ostatnie 1000 lat. Zabudowania świątyni wielokrotnie ulegały zniszczeniu, ale nieprzerwanie były odbudowywane. Dziś Kiyomizu–dera jest jednym z najważniejszych obiektów dziedzictwa kulturowego Japonii i przyciąga liczne rzesze turystów. Pierwszą świątynię w tym miejscu założył około 794 roku buddyjski mnich Enchin, który w wyniku wizji otrzymał polecenie poszukania źródła czystej wody.
Przechodzimy przez ożywioną dzielnicę handlowo–gastronomiczną. Im bliżej świątyni, tym mniejsze stają się zabudowania, a uliczki stają się coraz węższe. W pobliżu świątyni uliczki nabierają czarującego charakteru typowego dla starojapońskich dzielnic handlowych, znanego mi z historycznych filmów i zdjęć.
Kompletna nazwa kompleksu świątynnego brzmi Otowa–san Kiyomizu–dera, co oznacza „świątynia czystej wody góry Otowa“. Nazwa pochodzi od pobliskiego wodospadu, który powstał na strumieniu wypływającym z zalesionych zboczy góry Otowa. W świątyni znajduje się ujęcie czystej, źródlanej wody uważanej za świętą, przy którym nieprzerwanie ustawia się kolejka pielgrzymów pragnących zaczerpnąć choćby jeden zbawienny łyk.
Główna brama i pagoda w oddali
Hala z lampionami
Kolejka do źródła świętej wody
Urocza jednowagonowa kolejka, przedzierająca się z wolna pomiędzy domkami mieszkalnymi, dowozi nas do zbudowanej w 1450 roku buddyjskiej świątyni Ryōan–ji (Świątynia Uspokojonego Smoka). Świątynia stała się sławna dzięki utworzonemu przy niej kamiennemu ogrodowi Ryōan–ji no Sekitei, służącemu medytacji zen.
Jednowagonowa kolejka Keifuku Arashiyama Line
Założony w stylu "„suchego krajobrazu“ ogród ma wymiary 30 na 10 metrów, a jego powierzchnia wypełniona jest starannie wygrabionym, drobnym żwirem oraz poukładanymi w pięciu grupach 15 głazami, obłożonymi mchem.
Z żadnej perspektywy nie można objąć wzrokiem wszystkich 15 głazów naraz. Każdemu obserwatorowi pozostaje samemu wyciągnąć wniosek, jakie przesłanie niesie to wyjątkowe miejsce. Im dłużej obserwuje się to dzieło, tym rozmaitsze przychodzą na myśl przypuszczenia. Ogród otoczony jest przez niski, gliniany mur, który został pokryty tynkiem z domieszką oleju. Z czasem nabrał brązowych i pomarańczowych zacieków. To odzwierciedla estetyczny koncept Wabi, natomiast sam skalny ogród, należące do niego Sabi. Ogród może być uważany za kwintesencję sztuki zen.
Ogród Ryōan–ji
Kinkaku–ji (Świątynia Złotego Pawilonu) usytuowana jest w cudownym parku założonym w stylu kaiyū. Park od czasu powstania pozostaje w niezmienionej formie i może być podziwiany podobnie jak przed setkami lat. Pierwotnie budynek świątyni zbudowanej nad stawem Kyōko–chi powstał w 1397 roku, lecz spłonął podczas wojny Ōnin. Po odbudowie uległ ponownie zniszczeniu przez pożar. Obecna rekonstrukcja pochodzi z 1955 roku. Ściany zewnętrzne pokryto złotem płatkowym oraz zrekonstruowano malowidła we wnętrzu.
Elegancka i pełna harmonii budowla, składa się z trzech umiejętnie skomponowanych typów architektonicznych. Parter świątyni zbudowany jest w stylu okresu Heian. Pierwsze piętro w stylu budynków mieszkalnych samurai z okresu Kamakura, a druga kondygnacja w stylu chińskich świątyń zen. Drugie i trzecie piętro pokryte jest złotem płatkowym, którego warstwa jest dzisiaj pięć razy grubsza niż oryginalnie. Złoty, chiński fenix zdobi zwieńczenie dachu. Przy bezwietrznej pogodzie można podziwiać perfekcyjne odbicie w wodzie i stąd nazwa stawu Kyōko–chi (lustrzany staw).
Zamek Nijo, wzniesiony w 1601 roku przez pierwszego szoguna rodu Tokugawa, pełnił funkcję rezydencji szogunów podczas ich pobytów w cesarskim mieście. Ze względu na swoje znaczenie i prestiż, został starannie umocniony. Ponieważ główną siedzibą szogunów było Edo, Zamek Nijo był stosunkowo rzadko wykorzystywany i pełnił głównie funkcję symbolu władzy szoguna w cesarskim mieście.
Przez wieki zamek doświadczył częściowych zniszczeń spowodowanych pożarami i tajfunami. Rezydencja Ninomaru zachowała się jako jedyna pozostała rezydencja szlachecka z okresu Edo i obecnie jest częściowo uznana za skarb narodowy.
Mur obronny i fosa zamku Nijo
Na terenie zamku mieszczą się dwie rezydencje – Ninomaru (na zdjęciu) oraz Honmaru
Dla ukazania potęgi szogunów względem cesarza, pomieszczenia pałacu ozdobiono bogatymi malowidłami i płaskorzeźbami
Shintoistyczny chram Fushimi Inari–Taisha stanowi kolejny wyróżniający się punkt w krajobrazie miasta. Zgodnie z legendami, jego historia sięga roku 711, kiedy to miał zostać wzniesiony. Świątynia jest poświęcona bóstwu płodności i szczęścia, Kami Inari, którego posłańcami są Zenko, przedstawiane jako białe lisy, będące symbolami tej boskości.
Honden – pawilon główny
Heiden – pawilon składania ofiar
Do usytuowanego na wzgórzu wewnętrznego chramu, prowadzi ponad czterokilometrowej długości ścieżka wytyczona przez Tori. Wszystkie Tori zafundowane są przez biznesmenów i handlarzy, którzy w ten sposób pragną zdobyć przychylność bóstwa.
Ścieżka Tori
Futurystyczny dworzec kolejowy Kyōto Station stoi w kontraście do historycznego charakteru miasta. Po ukończeniu budowy w 1997 roku, nastąpiły masowe protesty przeciwko jego nowoczesnej architekturze. W międzyczasie stał się jednak, obok licznych zabytkowych atrakcji, jednym z największych magnesów turystycznych.
Kyōto Station to szesnastopiętrowa, awangardowa konstrukcja ze stali i szkła
Nara, w latach 710–784 znana jako Heijō–kyō, była pierwszą stolicą Japonii i siedzibą dworu cesarskiego. Z tego okresu pochodzą wszystkie ważniejsze świątynie. Mimo że po przeniesieniu stolicy do Kyōto Nara straciła znaczenie polityczne, nadal pozostaje istotnym ośrodkiem klasztornym. Dzięki wielu starym i dobrze zachowanym świątyniom oraz chramom, Nara jest jednym z najważniejszych celów turystycznych w Japonii.
Nara słynie również z oswojonych jeleni sika, które zamieszkują miejskie parki. Jednakże te łagodne zwierzęta nie ograniczają się wyłącznie do swoich naturalnych terenów zielonych, lecz chętnie przemierzają ulice miasta, nie zważając na przepisy ruchu drogowego. W trosce o bezpieczeństwo kierowców, w mieście zamontowano specjalne znaki ostrzegawcze, informujące o obecności beztrosko spacerujących jeleni sika.
Beztrosko spacerujące sika
Najczęściej przebywają w miejscach odwiedzanych przez turystów
Jelonek sika
Przekraczamy pierwszą bramę Nadaimon w kompleksie świątyni Tōdaiji, kierując się ku drugiej. W trakcie spaceru zaczepiają nas sympatyczne jelenie, próbujące zdobyć jakąś niewielką przekąskę. Za drugą bramą znajduje się Nakamon, rozległy dziedziniec, z którego przeciwległej strony wznosi się majestatyczny Pawilon Wielkiego Buddy (Daibutsu–den). Jest to najpotężniejsza drewniana konstrukcja na świecie, mierząca około 57 na 50 metrów u podstawy i sięgająca około 49 metrów wysokości. W jej wnętrzu spoczywa odlana z brązu figura Buddy Wajroczana, przekraczająca 16 metrów wysokości.
Druga Nakamon w świątyni Tōdaiji
Pawilon Wielkiego Buddy pochodzi z 745 roku
Przy wejściu do Pawilonu Wielkiego Buddy dostrzegam ludzi stojących w kolejce przed starą, zwietrzałą, drewnianą figurą. Ta XVIII–wieczna statua przedstawia jednego z szesnastu Arhat'ów („Niszczycieli Wrogów“) – Arhat'a Pindola. Ponieważ miał on zajmować się czarami, stoi na zewnątrz świątyni. Legenda głosi, że jeśli dotknie się którejś części ciała figury i zaraz potem potrze odpowiednią, chorą część swojego ciała, to dolegliwość zostanie uleczona. Ten fakt tłumaczy zaskakująco dużą grupę chętnych, którzy czekają w kolejce.
Figura Arhat'a Pindola–Bhāradvāja
Aby wykonać ponad szesnastometrowej wysokości statuę medytującego Wajroczana (kosmiczny Budda) potrzebne było 450 ton miedzi. Nad ukończeniem posągu pracowało około 50 000 cieśli oraz około 37 000 metalurgów. Problemy przy wykonaniu stwarzały nie tylko trudności techniczne, ale również braki materiałowe. Wielokrotnie próbowano wykonać statuę w jednym odlewie, jednak próby kończyły się fiaskiem. Dopiero koreańskiemu metaloplastykowi Kuninaka Kimimaro udało się złożyć figurę ze specjalnie odlewanych części.
Wielki Budda (Daibutsu) odlany został w 751 roku
Shintoistyczny chram Kasuga Taisha, datowany na rok 768, jest jednym z najstarszych i najbardziej cenionych sanktuariów Japonii. Ku jego wejściu prowadzą malownicze ścieżki, przy których ustawiono około tysiąca kamiennych latarni wotywnych, znanych jako ishi–dōrō, dodających miejscu niezwykłego uroku i duchowego charakteru.
Mała herbaciarnia Mizutani Chaya
Kamienne latarnie wotywne
Wiszących latarni wykonanych z brązu jest w chramie jeszcze więcej – około 1 600. Są one zapalane jedynie dwa razy w roku: w lutym z okazji święta wiosny oraz 15 sierpnia podczas święta o–bon.
Przed dworcem kolejowym w Ueda czeka na nas pracownik Ryokan'u, który przewozi nas do malowniczo położonego kurortu Aoki. Ryokan Onsen Fujiya usytuowany jest wśród ostatnich zabudowań uzdrowiska, w niewielkiej przełęczy u podnóża góry Jukkan–Zan. Nastrojowego klimatu dodaje mu wartko przepływający obok strumień Yu. Powietrze jest rześkie i chociaż w słońcu jest przyjemnie ciepło, to gdzieniegdzie leży jeszcze śnieg.
Środkowo–japońskie góry osiągają wysokość do 3 200 metrów i są geologicznie oraz biologicznie podobne do europejskich Alp – stąd nazwa Japońskie Alpy. Znajduje się tutaj kilka Parków Narodowych oraz liczne źródła termalne. Jest to jeden z ulubionych rejonów wypoczynkowych w Japonii.
Strumień Yu i położony obok Ryokan Tazawa Onsen Fujiya
Ryokan, to rodzaj tradycyjnych pensjonatów wywodzących się jeszcze z japońskiej epoki Edo. Wędrowcy mogli w nich zaznać prawdziwej gościnności i odpoczynku podczas długich podróży. W niewielkich pokojach wyłożonych matami tatami, czekały na nich materace futon oraz dzbanki z ciepłą zieloną herbatą. Wspólne łaźnie, najczęściej z gorącą, źródlaną wodą, umożliwiały głęboki relaks, a tradycyjne japońskie śniadanie dostarczało energii na dalszą podróż. Obecne Ryokan'y wyglądają dokładnie tak samo i w kwestii gościnności nie ustępują swoim pierwowzorom.
W kurorcie Aoki znajdują się liczne stylowe pensjonaty i Ryokan'y
Czekając na pociąg, zwracam uwagę na grupę pracowników ubranych w eleganckie kombinezony robocze i białe rękawiczki, którzy starannie myją i polerują wagony kolejowe. Jasne ściereczki delikatnie czyszczą okna, zewnętrzne ściany oraz zderzaki, nadając wagonom lśniący wygląd. Brązowe wagony, pięknie połyskujące w promieniach słońca, prezentują się tak, jakby dopiero opuściły fabrykę. Inna grupa pracowników zajmuje się sprzątaniem wnętrza wagonów – odkurzają, myją siedzenia, zbierają odpadki i zmywają podłogi. To spostrzeżenie towarzyszy mi wielokrotnie podczas podróży – gdy pociąg dociera do ostatniej stacji, pojawia się ekipa z wiaderkami, ścierkami i środkami czystości, rozpoczynając porządki. Przecierają poręcze, oparcia, uchwyty, dbając o każdy detal. Japonia jest krajem znakomicie zorganizowanym, w którym nawet najdrobniejsze szczegóły są starannie przemyślane i dopracowane z największym zaangażowaniem, aby ułatwić życie jej mieszkańcom.
Nadjeżdża „szympansen“
Przed południem ponownie znajdujemy się w Tokio. Nasz pociąg na lotnisko Narita odjeżdża dopiero po południu, dlatego korzystamy z okazji na ostatnie zakupy i szukamy miejsca na smaczny obiad. Wśród licznych sklepów ulokowanych pod torami kolejowymi trafiamy na przytulny bar Kaiten-Zushi. Lokal jest niemal pełny, a dzięki odrobinie szczęścia udaje nam się znaleźć ostatnie dwa miejsca przy ladzie. Kaiten-Zushi to restauracje, w których wybór potraw odbywa się poprzez talerzyki przejeżdżające na taśmie wzdłuż lady, a płatność jest dokonywana przy wyjściu, w zależności od kolorów opróżnionych talerzyków.
Siedzimy obok mężczyzny, który wybiera wyłącznie talerzyki z tłustym podbrzuszem tuńczyka (Toro). To najpyszniejszy, lecz zarazem najdroższy kawałek ryby. Wspomniałem wcześniej, że w tego typu lokalach herbata matcha oraz marynowany imbir gari są dostępne dla klientów bezpłatnie. Rzeczywiście, i tutaj nie jest inaczej, lecz mimo to mamy trudności ze znalezieniem herbaty. Nasz sąsiad zauważa nasze zakłopotanie i postanawia pomóc. Okazuje się, że sproszkowana matcha przechowywana jest w pojemnikach z mini łyżeczkami. Aby uniknąć przedawkowania, sąsiad napełnia nam filiżanki odpowiednią ilością proszku. Ciepłą wodę można pobrać z kraników zamontowanych w ladzie, przy której siedzimy – wystarczy podstawić filiżankę i nacisnąć metalowy przycisk.
Okazuje się, że nasz sąsiad mówi trochę po angielsku i dowiadujemy się, że za kilka miesięcy planuje odwiedzić kilka europejskich miast. W trakcie rozmowy niespodziewanie funduje nam po talerzyku wykwintnego Toro. W międzyczasie nauczyliśmy się już trochę japońskiej etykiety i wiemy, że nie wypada nam pozostawić tego bez rewanżu. Podpowiadam więc mAT'owi, abyśmy zakupili Nihonshu. Ku naszemu zaskoczeniu, pojawia się odzew w postaci kolejnego talerzyka Toro, a on sam otrzymuje następną buteleczkę Nihonshu. W międzyczasie nasz nowo poznany znajomy wręcza nam wizytówkę, na której długopisem dopisuje w zrozumiałych dla nas literach swoje imię, nazwisko oraz datę – to bardzo miły gest.
Mimo starań, by zachować odpowiednią etykietę, mAT zachowuje się nieco niegrzecznie: bierze od niego wizytówkę jedną ręką, zamiast obiema, i powinien się lekko ukłonić, co byłoby właściwym gestem podziękowania. Również powinien wręczyć mu własną wizytówkę. Nasza wymiana uprzejmości trwałaby zapewne jeszcze dłużej, lecz nadszedł już czas powrotu na dworzec. Po pożegnaniu serdecznie dziękujemy panu Hideaki za jego gościnność i udajemy się w drogę powrotną.
Po wylądowaniu we Frankfurcie doświadczamy szoku cywilizacyjnego. Jest tu jakoś ponuro i panuje dziwny półmrok. Przechodząc przez lotnisko, natrafiamy na nieczynne ruchome schody oraz zepsutą windę, co zmusza nas do wnoszenia ciężkiej walizki po długich, stromych schodach – w Japonii byłoby nie do pomyślenia. Czekając na pociąg, obserwujemy inne, spóźnione i zabrudzone składy, które z piskiem i zgrzytem wjeżdżają na peron – sytuacja, która w Japonii byłaby nie do pomyślenia. Gdy w końcu nadjeżdża oczekiwany pociąg, ustawiamy się w miejscu, gdzie według planu ma stanąć wagon drugiej klasy. Niestety, okazuje się, że został przestawiony i znajduje się w innym miejscu. Rozpoczyna się zatem bieg z walizką, pasażerowie się przepychają, wagon jest ciasny i zabrudzony, brakuje miejsc, a zapach z toalety pozostawia wiele do życzenia… witamy w Europie!
Klocek