Etiopia
Styczeń 2015
W stolicy Etiopii, oprócz wcześniej odwiedzonych muzeów i słynnego, otwartego targu Addis Mercato, nie ma wielu innych atrakcji, które warte byłyby uwagi. W związku z tym postanawiamy odwiedzić pobliskie banki, starając się o zdobycie jak największej ilości niezniszczonych banknotów Birr o niskim nominale. Od jutra będą one niezbędne, gdyż pasterskie społeczności, z czasem wyczuwając okazję, ustaliły określony cennik za pozowanie do zdjęć.
Po załadowaniu ekwipunku i prowiantu wyruszamy na południe, kierując się w stronę miejscowości Arba Minch, położonej pomiędzy jeziorami Abaja Hajk i Czamo Hajk. Podążając wzdłuż krawędzi Wielkiego Rowu Abisyńskiego, mijamy tereny zamieszkiwane przez plemiona Gurage i Silte.
Okrągłe chaty szczepu Silte zwane są Tukul
Dzieci Silte są płochliwe i uciekają przed obcymi. Dopiero za namową rodziców udaje nam się ustawić je przed obiektywem
Większość ludności plemienia Silte to Sunnici (jeden z trzech głównych ortodoksyjnych odłamów Islamu)
Zarówno jezioro Abbaja, jak i Czamo to jeziora tektoniczne, powstałe w obrębie Rowu Abisyńskiego, stanowiącego część Wielkich Rowów Afrykańskich. Oba akweny znajdują się na wysokości od 1100 do 1300 metrów nad poziomem morza, przy czym jezioro Abbaja, wyróżniające się charakterystycznym, czerwonawym odcieniem, który zawdzięcza obecności osadów mineralnych, usytuowane jest nieco wyżej. Zarówno Abbaja, jak i Chamo, odgrywają istotną rolę z punktu widzenia biologicznego i ekologicznego, a ich znaczenie wykracza poza aspekty przyrodnicze, mając duży wpływ na lokalną gospodarkę i kulturę.
Widok na jezioro Abbaja
Wczesnym rankiem przy bramie wjazdowej do Lodge zbiera się niewielka grupa guźców, próbujących dostać się na teren ośrodka. Jednakże brakuje im odwagi, by przejść tuż obok nas. Proponuję, abyśmy się nieco odsunęli; wygląda na to, że są tutaj stałymi gośćmi, a w zamian za soczystą, świeżą trawę dbają o utrzymanie zieleni w należytym porządku.
Pielęgnacja trawników
Zauważam cylindryczne kosze zawieszone na przydrożnych drzewach i z radością odkrywam, że to pszczele ule. Zarządzam przerwę na degustację i, jak na prawdziwego niedźwiedzia przystało, połykam swoją porcję razem z plastrem miodu. Żaden miś na świecie nie przechodzi obok takiej okazji obojętnie.
Ule zawieszone na drzewie
Z każdym pokonanym kilometrem temperatura powietrza systematycznie rośnie. Mijamy rozległe plantacje bananów oraz sady mango. Przed wjazdem na most na rzece Gato ruch utrudniają tłumy pieszych. Na dużym placu przy drodze znajduje się targowisko, a dziś przypada dzień handlowy. Przeważającą grupą etniczną tego regionu są przedstawiciele szczepu Darasze.
Targ nad rzeką Gato
Z jednej strony mostu kobiety czerpią wodę do kanistrów…
… a z drugiej, kąpie się cała grupa golasów
Kobieta z wielkim koszem służącym do przechowywania płodów rolnych
Niezliczone ilości plastikowych butów i kapci produkcji chińskiej
Sprzedawca skór
Sprzedawcy lin i powrozów
Typowe stroje kobiet z plemienia Darasze
Miasteczko Dżinka oraz przylegle treny, zamieszkiwane są przez jeden z największych szczepów południowej Etiopii – sczep Ari. Kraina Ari zajmuje jeden z największych obszarów plemiennych w Dolinie Omo, jest bardzo urodzajna i umożliwia zróżnicowaną uprawę. Ari hodują przede wszystkim kawę, zboża, kukurydzę, owoce i przyprawy. Są także utalentowanymi pszczelarzami.
Targ w Dżinka
Nowy nabytek
Według naszego kalendarza dziś jest 7 stycznia 2015 roku. W kalendarzu etiopskim przypada 29 Tachas 2007, a jednocześnie jest to pierwszy dzień święta Genna, czyli Święta Bożego Narodzenia. Z tego wyjątkowego powodu rodzina prowadząca pole namiotowe zaprasza nas na uroczyste śniadanie. Najstarsza córka rozpoczyna świąteczny posiłek od ceremonii parzenia kawy.
Mężczyźni dzielą wielki, puchaty chleb pieczony na ognisku i rozlewają do szklanek tradycyjny, fermentowany napój z kukurydzy i miodu, zwany Keribo
Naturalnie nie może zabraknąć wszechobecnego placka Yndżera oraz jednego z wielu wariantów ostrych sosów zwanych ogólnie Wot.
Przy świeżej kawce i Keribo
Nasi Gospodarze. Rodzina Ayalew
Dżinka jest bazą wylotową na wyjścia do założonego dla ochrony dzikich zwierząt, Parku Narodowego Mago. Na jego terenie mieszka jedno z najpopularniejszych, rdzennych plemion pasterskich Etiopii – Mursi.
Adenium arabskie znane również jako Róża pustyni
Mursi nazywają siebie „Mun“. Jak większość ludów pierwotnych, żyją w ubóstwie, z szacunkiem dla natury i w harmonii z otaczającą ich sawanną. Ich jedynym, podstawowym bogactwem jest bydło, które w czasach suszy i nieurodzaju umożliwia wymianę inwentarza na inne produkty żywnościowe. Kluczowymi elementami ich istnienia są liczna hodowla, wystarczające tereny pastewne i odpowiednia ilość wody. Biorąc pod uwagę, że wiano za pannę młodą wypłacane jest między innymi w postaci 36 krów, można sobie wyobrazić, jak ważne są dla nich pastwiska i woda.
Mursi zawdzięczają swoją popularność szczególnym ozdobom kobiet. Wkraczającym w dorosłe życie dziewczętom usuwane są dwa dolne, przednie zęby i rozcinana jest dolna warga, aby umieścić w niej gliniany dysk zwany dhebi. Dziewczęta same formują i wypalają ten dysk. Z czasem jest on wymieniany na coraz większy, aby naciągać rozciętą wargę. Dhebi potrafi osiągnąć średnicę nawet do 35 centymetrów. W podobny sposób ozdabiane są również uszy kobiet. Uważa się, że im większy dhebi nosi kobieta, tym wyższym osiąga status społeczny i mężczyzna, który chce się z nią ożenić, jest skłonny ofiarować większe wiano w postaci krów. Jednakże małżeństwa i związane z nimi wiano są najczęściej umawiane jeszcze zanim dziewczyna osiągnie dojrzałość i zacznie nosić swój krążek, co zaprzecza temu przesądowi. W rzeczywistości jest to raczej rytuał dojrzałości.
Chata w wiosce Mursi
W międzyczasie tradycja noszenia dhebi stała się źródłem dochodu rodziny. Kobiety z krążkiem są za odpowiednią opłatą częściej fotografowane przez turystów.
Jednak coraz mniej kobiet poddaje się rytuałowi dojrzałości i nosi dhebi
Ozdoby mają na celu ukazanie bogactwa plemienia. Rogi zawieszone na głowie wskazują, że rodzina posiada zwierzęta domowe (krowy, kozy) i że zbiory są udane
Mężczyźni często uzbrojeni są w AK–47
Niewiele plemion Etiopii posiada tak „nowoczesną“ broń
Nieco bardziej na południe, w okolicach miejscowości Turmi, zamieszkują głównie plemiona Hamer i Benna.
Niewielki szczep Benna żyje z przekonania całkowicie z dala od cywilizacji. Benna posługują się tym samym językiem co szczep Hamer, jednak są to dwie różne grupy etniczne. Żyją bardzo tradycyjnie, prowadząc na wpół koczowniczy i rolniczy tryb życia. W porze deszczowej uprawiają proso, sezam i kukurydzę, natomiast w porze suchej wędrują ze swoimi stadami w poszukiwaniu pastwisk oraz wyruszają na polowania. Tradycją stało się rabowanie krów z sąsiednich wiosek Mursi. Benna są także znakomitymi pszczelarzami dzikich pszczół, a nadmiar miodu sprzedają lub wymieniają na targu w Key Afar.
Młody wojownik Benna
Fryzury kobiet Benna i Hamer są do siebie bardzo podobne
Benna
Miejscowość Turmi jest centralnym punktem dla zamieszkującego te tereny, stosunkowo niewielkiego, półkoczowniczego szczepu Hamer. Podobnie jak inne grupy pasterskie regionu Omo, Hamer żyją z hodowli bydła, a w okresie deszczowym zajmują się również drobnymi uprawami. Krew wołowa stanowi jeden z głównych dodatków do posiłków. Aby ją zdobyć, Hamer przekłuwają tętnicę szyjną zwierzęcia za pomocą strzały, a następnie napełniają nią podstawione naczynie. Ich podstawowym bogactwem jest bydło. Wiano za przyszłą żonę w społeczności Hamer może wynieść nawet 30 kóz i 20 krów, co dla przeciętnego mężczyzny jest ogromną sumą. Z tego powodu często zdarza się, że narzeczony zadłuża się na całe życie, aby pokryć te koszty.
Wielkim wydarzeniem w życiu Hamer jest cotygodniowy targ w Turmi, na którym spotykają się członkowie plemienia zarówno w celach handlowych, jak i towarzyskich.
Wioska szczepu Hamer
Wśród Hamerów panuje poligamia, dlatego zamożni mężczyźni mogą mieć kilka żon. Pierwsza, a zarazem najważniejsza, żona nosi rodzaj „obrączki ślubnej“ w postaci dużej obroży wykonanej z żelaza i skóry, noszonej na szyi. Naszyjnik zwany Burkule, z charakterystycznym cylindrem z przodu, oznacza pierwszą żonę.
Czyjaś pierwsza żona
Dziewczyna z rodzeństwem
Typowe fryzury kobiet Hamer wykonane i uformowane są przez wtarcie we włosy mieszanki masła, wapna i ochry
Na zachód od Turmi, nad brzegiem rzeki Omo, mieszka plemię Karo, które jest najmniejszą grupą etniczną w całej Etiopii. Prawdopodobnie istnieją tylko trzy wioski tego plemienia, co sprawia, że jest ono zagrożone wyginięciem. Karo są etnicznie spokrewnieni z sąsiadującym plemieniem Hamer. Posiadają podobną kulturę, która objawia się to nie tylko w mowie, ale również w tradycjach, rytuałach, obrzędach oraz strojach.
Podobnie jak w przypadku innych plemion pasterskich, bydło stanowi dla Karo wyznacznik bogactwa i prestiżu społecznego. Jednak ze względu na obecność muchy tse–tse w ich terenach, hodowla bydła okazuje się wyjątkowo trudna. Dlatego podstawą ich utrzymania jest uprawa roli wzdłuż rzeki Omo. W porze deszczowej woda zalewa pola założone na brzegu, użyźniając glebę i stwarza dogodne warunki do uprawy sorgo i kukurydzy.
Karo nad rzeką Omo
Wioska Karo
Karo wyróżniają się wzorami malowanymi najczęściej za pomocą kolorowej glinki, którymi przyozdabiają swoje ciała. Zdobienia u mężczyzn są trochę bogatsze niż u kobiet.
Typowa, kobieca ozdoba twarzy
Kobiety przy pracy domowej
Spichlerze
Kierujemy się na południowy wschód. Stąd już niedaleko do granicy z Kenią. Po drodze przekraczamy suche koryta rzek i powoli zbliżamy się do Rezerwatu Przyrody Stephanie, położonego w Wielkim Rowie Abisyńskim. Rezerwat obejmuje między innymi olbrzymie, ale w większości wyschłe jezioro Chew Bahir (słony ocean). W tych ekstremalnych warunkach żyje lud Arbore. Każda z czterech wiosek (klanów) tego ludu jest kierowana przez wybranego wodza, który pełni zarówno funkcje polityczne, jak i religijne. Arbore specjalizują się w uprawie sorgo. Plony zbierane są dwa razy w roku, na koniec okresów suchych, i nazywane „gar mar“, co oznacza „tuż przed głodem“. Przy zbiorach uczestniczą wszyscy członkowie klanu, w tym dzieci, które stojąc na niewielkiej platformie, przepędzają za pomocą procy i glinianych grudek ptaki rzucające się na ziarno.
Suche koryto rzeki
Wioska Murale jest jedną z czterech osad ludu Arbore
Nastolatki Arbore
„Czarna Madonna“
Dolina rzeki Weito stanowi niezwykle suchy i gorący rejon. W tym miejscu na szeroką skalę prowadzona jest uprawa bawełny, a rozległe pola tej rośliny rozciągają się na znaczną część regionu, nadając mu charakterystyczny pejzaż.
Ogromne kopce bawełny
Bawełniany krzaczek
Nazwa miasta Konso pochodzi od nazwy dużego szczepu, który zamieszkuje tereny w pobliżu rzeki Sagan. W samym mieście mieszka jednak tylko około trzech procent członków tego plemienia. W odróżnieniu od innych grup etnicznych, u Konso nie istnieją jakiekolwiek legendy dotyczące ich pochodzenia; zakładają oni, że żyją w tym obszarze od zawsze. Prawdopodobnie ich afrykańscy przodkowie przybyli tutaj już około 5 000 lat temu, a ich potomkowie wciąż żyją zgodnie z prastarymi zwyczajami. Kultura Konso rozwijała się od samego początku w izolacji od sąsiadujących plemion. Choć prowadzą niewielki handel z plemieniem Borena, z zasady nie utrzymują kontaktów z innymi kulturami. Aby chronić swoje terytorium, Konso w przeszłości budowali grube wały obronne, otaczając nimi każdą wieś. Służyły one nie tylko do obrony przed wrogami, ale także przed dziką zwierzyną.
Wąskie ścieżki w starej wiosce Konso
Wsie Konso i ich kultura zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO
Charakterystyczna dla wiosek Konso jest gęsta zabudowa z ciasnymi i nielicznymi wejściami, przy których niegdyś stali strażnicy.
Typowe, tradycyjne chaty Konso
Produkcja skórzanych rzemieni
Konso znani są również ze swoich pierwszorzędnych wyrobów tkackich
Kolejnym liczny i fascynującym szczepem w Etiopii jest grupa etniczna Dorze. Są znani przede wszystkim z budowy niesamowitych, bardzo trwałych budowli, sięgających nawet 15 metrów wysokości. Ich niezwykłe chaty, wykonane z bambusowych tyczek oraz liści fałszywego bananowca, przypominają olbrzymie ule. Budowa chaty Dorze może trwać wiele miesięcy, ale po ukończeniu potrafi przetrwać aż do 80 lat.
W formie chaty można dopatrzyć się również głowy słonia lub mamuta, oczywiście bez uszu
Wnętrze chaty podzielone jest ściankami z plecionych mat bambusowych, a liczne otwory wentylacyjne dbają o przyjemny, chłodny klimat. Skórzane krzesła, małe stoliki oraz naczynia z kalabasy, służące do przenoszenia i przechowywania wody i żywności, nadają chacie urok prawdziwego mieszkania. Podłoga jest wykonana z ubitej gliny i często pokryta słomą oraz liśćmi eukaliptusa.
W chacie zazwyczaj znajduje się również zagroda dla zwierząt. Szczególnie cielaki, pisklaki czy koziołki znajdują w niej schronienie.
Zagroda dla zwierząt
Takie same maty, z których wykonuje się wewnętrzne ścianki działowe, służą do budowy parkanów otaczających lub dzielących teren wokół zabudowań. Wokół chat rosną drzewa Ensete ventricosum (fałszywego bananowca). Służą one zarówno ochronie terenu, jak i dostarczają surowca budowlanego oraz pożywienia.
Codzienny chleb plemienia Dorze, zwany Kocho, wykonany jest właśnie z miąższu rośliny Ensete (fałszywego bananowca)
Najpierw wycięta zostaje mięsista łodyga rośliny
Z kolei ściąga się z niej zewnętrzną powłokę…
…i specjalnie przygotowanym narzędziem z bambusa wyskrobuje się miąższ
Z wyskrobanego miąższu powstaje rodzaj papki, którą zbiera się w koszykach uplecionych z liści tej samej rośliny, Ensete. Tak zawiniętą papkę poddaje się trwającemu trzy miesiące procesowi fermentacji
Po trzech miesiącach, papka nabiera bardziej suchej i jednolitej konsystencji i przypomina ciasto
Po dodaniu wody i posiekaniu ciasta formuje się cienki placek i układa na kawałku liścia Ensete
Gotowy placek zostaje przykryty drugą częścią liścia
Pieczenie odbywa się na blasze na ognisku
Świeżo upieczony Kocho z dodatkiem ostrego i miodowego sosu Wot
Dorze są również wspaniałymi garncarzami i wykonują niepowtarzalne, gliniane przedmioty i naczynia.
Naturalnie wystawione na sprzedaż są również wyroby z bawełny…
…oraz skóry z dzikich zwierząt, które podlegają ścisłej ochronie! 🙁
Całe grupy ludzi i zwierząt podążają poboczami drogi w kierunku Awasa. Czasami przejazd blokują krowy, zmuszając nas do zatrzymania się i czekania, aż odnajdą dla siebie jakąś ścieżkę przy krawędzi szosy. W pewnym momencie ruch staje się bardzo intensywny, przypominając godziny szczytu w dużym mieście. Tabory furmanek oraz licznie wędrujący mieszkańcy zajmują znaczną część drogi. W pobliskiej miejscowości właśnie odbywa się targ i okoliczna ludność jest w marszu.
Większość furmanek to „taksówki“ przewożące powracających z targu ludzi
Miasteczko Awasa, zamieszkiwane głównie przez Amharów, położone jest nad jeziorem o tej samej nazwie. To jezioro należy do najmniejszych jezior tektonicznych, które powstały na przebiegu Wielkiego Rowu Abisyńskiego.
Na lokalnym targu rybnym zaopatrują się nie tylko mieszkańcy, lecz także liczne stadka ptaków, które liczą na okazjonalną zdobycz.
Rybacy oprawiają świeżo złowione ryby
Rybacy i ptactwo wodne są dobrymi sąsiadami
Pelikany różowe
Marabut afrykański
Podróż po południowej Etiopii to niezwykle fascynujące doświadczenie w jednym z najbardziej etnicznie zróżnicowanych regionów Afryki. To miejsce, gdzie różnorodne grupy etniczne wciąż pielęgnują swoje tradycje oraz odmienny styl życia, dając unikalną okazję do bezpośredniego spotkania z ostatnimi przedstawicielami społeczności żyjących w harmonii z naturą. Niestety, te unikalne kultury stoją obecnie wobec licznych wyzwań, które niesie ze sobą nowoczesność, globalizacja oraz zmiany społeczne.
Podczas lotu powrotnego lądujemy na krótko w Arabii Saudyjskiej, w mieście Dżudda, będącym najbliższym portem lotniczym przy muzułmańskim świętym mieście Mekka. Krótko przed lądowaniem personel pokładowy zbiera wszelkie opakowania i pozostałości po spożyciu mocniejszych trunków. Na terenie Arabii Saudyjskiej obowiązuje całkowita prohibicja i bardzo mało prawdopodobne jest, aby w czasie naszego pobytu w Etiopii została zniesiona. W kabinie, pomiędzy rzędami, przechodzą „Strażnicy Prawa“, którzy wprawnym okiem poszukują śladów wskazujących na spożycie alkoholu. Na szczęście nie odkrywają niczego, co mogłoby przedłużyć nasz pobyt na arabskiej ziemi.
Po „Strażnikach Prawa“ wsiadają nowi, licznie przybyli pasażerowie. Najczęściej są to wracający pielgrzymi, wciąż w klapkach na nogach i owinięci w białe tkaniny, przypominające niekiedy ręczniki frotte.
Od tego momentu Airbus A340, który zabiera na pokład 220 pasażerów jest znowu pełny.
Klocek